Bryan Linssen od kilku dni jest w Klubie 100. Przepiękny gol przeciwko sc Heerenveen był wyjątkowy też z innego powodu. Był to już...dwunasty gol Holendra przeciwko tej drużynie.
- Dwanaście z tych stu strzeliłem rzeczywiście przeciwko temu klubowi. Nigdy wcześniej nie mówiłem tego w mediach, ale SC Heerenveen było punktem zwrotnym w mojej karierze bardzo często. Kiedyś strzeliłem swoją pierwszą bramkę przeciwko nim w FC Groningen, po tym jak przez jakiś czas miałem problemy ze strzelaniem goli. To samo było w Heraclesie, a w zeszłym sezonie zdobyłem trzy bramki przeciwko Heerenveen i to był rzeczywiście początek dobrej serii goli. Wygląda na to, że musiałem grać przeciwko nim, żeby wrócić na właściwe tory.
30-latek pokonał Erwina Muldera uderzeniem piętą. - W zeszłym roku miałem okres, w którym nie strzelałem bramek. Problem w tym, że zaczynasz myśleć i wtedy nie ma znaczenia, czy grasz dla Fortuny Sittard, FC Groningen czy Feyenoordu. Gdy tylko napastnik zaczyna myśleć przed bramką, wszystko idzie nie tak, jak powinno. Właśnie ten gol przeciwko Heerenveen pokazuje, że jeśli robię coś bez namysłu, to przynosi to najlepsze rezultaty.
- Jeśli w następnym meczu nie wykorzystam szansy, to i tak znajdą się ludzie, którzy powiedzą: Linssen nie jest prawdziwym napastnikiem. Zawsze będę przedmiotem dyskusji, aż pewnego dnia odejdę. Tak to już jest. Tak długo jak będę zdobywał bramki, krytyka będzie słabła, wtedy nikt nie będzie mógł nic powiedzieć. Wiem, co muszę zrobić - mówi Linssen, który jest już trochę zmęczony komentarzami, że nie jest prawdziwym napastnikiem.
Algemeen Dagblad mówi jasno: - Wraz z Hallerem jestem najskuteczniejszym snajperem w Holandii. To jest fakt.
Komentarze (0)