W wygranym w ostatniej minucie meczu z FC Utrecht (2-1) Bryan Linssen nie zagrał jako napastnik, lecz jako "dziesiątka". Dla doświadczonego zawodnika nie miało to jednak większego znaczenia. - Jestem trochę jak Dirk Kuyt: gdziekolwiek bym nie grał, zawsze dam z siebie wszystko.
Arne Slot i jego poprzednik Dick Advocaat ustawiali 31-letniego napastnika na różnych pozycjach, ale teraz trzeba było zrekompensować brak Guusa Tila. Wybrany został Bryan Linssen, dla którego pozycja numer 10 była koniec końców czymś nowym.
- W końcu od prawie dwóch lat gram na pozycji napastnika, więc logiczne jest, że jestem do tego bardziej przyzwyczajony. A gra na 'dziesiątce' to jednak trochę inna gra. Więcej ma się piłkę i ogólnie przyśpiesza się grę. Ogólnie rzecz biorąc, podobało mi się to.
Linssen był również zadowolony z gola, którego Luis Sinisterra zdobył dla Feyenoordu w doliczonym czasie gry. - To wielka ulga, gdy zdobywa się bramkę w ostatniej minucie. A kiedy robisz to w takim momencie, euforia jest zawsze większa niż wtedy, gdy masz już 3-0 na tablicy.
Według Linssena zwycięstwo było zasłużone. - Utrecht z pewnością nie grał źle, ale jedynym sposobem, w jaki stwarzali zagrożenie, były kontry. Jeśli starasz się prowadzić grę tak, jak my to robiliśmy przez cały czas, to zasługujesz na zwycięstwo.
Komentarze (0)