Dwa gole Bryana Linssena okazały się być na wagę złota w spotkaniu z Go Ahead Eagles. Feyenoord wygrał 2-0, a napastnik potwierdził po raz kolejny, że w tym sezonie pod skrzydłami Arne Slota czuje się doskonale. - Fajnie być napastnikiem, strzelać gole i tym samym być ważnym dla zespołu - mówił po meczu Bryan.
- Byłem często krytykowany za efektywność, ale na ten moment wszystko układa się dla mnie bardzo dobrze - dodawał doświadczony zawodnik, który otwarcie mówił, że był to słabszy występ zespołu, aniżeli kilka dni temu z Elfsborgiem (5-0).
- Był to trudny mecz, oj trudny. Brakowało nam trochę mocy. Tak naprawdę nie zobaczyliśmy teraz takiego pressingu. No i samo Go Ahead spisało się po prostu dobrze. Kiedy pudłujesz okazję za okazją, wtedy już myślisz to i tamto.
- Ale zachowywaliśmy spokój, robiliśmy swoje i strzeliłem w końcu na 1-0. Może nie był to najładniejszy gol, ale typowy dla napastnika, bo byłem tam, gdzie powinien być napastnik, czyli we właściwym miejscu. Drugi gol był również fajny.
Dlaczego tym razem nie było już słynnego tańca po golach? - To nie był odpowiedni moment. Jeśli grasz dobrze i pewnie prowadzisz, możesz sobie pozwolić. A teraz tak nie było. Trudny mecz - podsumował autor trzech ligowych goli.
Komentarze (1)
Norbi
Taniec po golu powinien być, bez znaczenia na to jak się gra. Bo to radość, że strzelenia gola/i.