Justin Bijlow od lat zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi, które w istotny sposób wpływają na przebieg jego kariery. Choć 27-letni golkiper od lat uważany jest za jeden z największych talentów holenderskiej piłki na swojej pozycji, jego rozwój regularnie blokują kontuzje. Obecny sezon rozpoczął jako rezerwowy, ustępując miejsca Timonowi Wellenreutherowi.
Bijlow doznał kolejnego urazu w styczniu bieżącego roku, co po raz kolejny wykluczyło go z gry na dłuższy czas. W całej swojej karierze opuścił już ponad 200 spotkań z powodu kontuzji, co budzi coraz większe wątpliwości co do jego dalszej przydatności.
Trener Robert Maaskant, w swoim podcaście „De Maaskantine” dla portalu Sportnieuws.nl, nie przebierał w słowach. Jego zdaniem Feyenoord powinien definitywnie rozstać się z Bijlowem jako zawodnikiem i zaproponować mu inną rolę w klubie.
- Gdybym był na miejscu Feyenoordu, wykupiłbym (wypłacił należną pensję, red.) jego kontrakt i zaproponował pracę jako trenera bramkarzy. To chłopak z klubu, związany z Feyenoordem od lat. Oczywiście, on sam wciąż będzie chciał grać, ale jeśli nie jesteś w stanie być zdrowym i regularnie wypadasz z gry, to może czas spojrzeć prawdzie w oczy – stwierdził Maaskant.
Trener podkreśla, że warto byłoby zatrzymać Bijlowa w klubie, nawet jeśli nie w roli zawodnika. – Nie trzeba od razu wprowadzać go do sztabu pierwszej drużyny. Może zacząć w akademii, rozwijać się jako szkoleniowiec i jednocześnie może mógłby jeszcze pełnić rolę trzeciego bramkarza. To rozsądne i bezpieczne rozwiązanie – zarówno dla niego, jak i dla klubu – dodał.
Z kolei prowadzący podcast Rick Kraaijeveld uważa, że Bijlow sam jeszcze nie widzi siebie w roli trenera i z pewnością będzie próbował kontynuować karierę. Maaskant jednak przestrzega, że jego historia kontuzji może skutecznie zamknąć mu drzwi do transferu.
– On nie przejdzie testów medycznych w żadnym poważnym klubie. Gdy raz zostaniesz odrzucony z tego powodu, trudno będzie znaleźć nowe miejsce. I to nie tylko w Holandii, ale nigdzie na świecie – ocenił na koniec Maaskant.
Komentarze (0)