Po szalonej nocy w Bukareszcie, podczas której Feyenoord roztrwonił prowadzenie 1:3 i ostatecznie przegrał 4:3, eksperci programu Voetbalpraat nie mieli wątpliwości: ich ocena była bezlitosna. Najwięcej krytyki spadło na rezerwowych, których wejścia – zdaniem analityków – wpisały się w trwającą od tygodni bolesną tendencję. W jednym miejscu zebraliśmy wszystko to, o czym pisze się po wczorajszej kompromitacji.
– W okolicach bramki na 1:1 Feyenoord naprawdę grał dobrze. Trafienie na 1:2 było piękne, a dośrodkowanie Valente – znakomite. Pprzy 1:3 wydaje się, że sprawa jest zamknięta, ale później Feyenoord zagrał po prostu fatalnie – rozpoczął Kenneth Perez. – Zmiennicy byli dramatyczni, linie otworzyły się na oścież. Bos zaczął jeszcze obiecująco, ale przy golu na 4:3 zachował się skrajnie nonszalancko. Poziom rezerwowych naprawdę mnie przeraził.
Robin van Persie był zmuszony do wprowadzenia wielu zmian, ale – jak podkreślali eksperci – nawet to nie powinno stanowić usprawiedliwienia. – Przez sześćdziesiąt minut Feyenoord grał dojrzale, a ostatnie pół godziny było zwyczajnie dziecinne. Bos biegał do przodu bez żadnego planu, kompletnie ignorując przeciwnika. Borges – identycznie. Dwóch nieroztropnych zawodników na lewej stronie oddało mecz – ocenił Karim El Ahmadi.
– Patrzysz, jak gra FCSB, i taki mecz po prostu musisz wygrać 1:5. Feyenoord sam oddał to spotkanie – dodał El Ahmadi. Danny Koevermans przez długi czas nie widział zagrożenia. – Ale w pewnym momencie po prostu czułeś, że to się wydarzy. Końcówka przypominała korfball: bezładne bieganie z jednej strony boiska na drugą.
– Feyenoord ma za sobą naprawdę fatalną kampanię w Europie – kontynuował Perez. – Były fragmenty dobrego futbolu, także przeciwko FCSB, ale wyniki są tragiczne. W nowym systemie wszystko może się zdarzyć, ale już mecz z Fenerbahçe był ogromnym rozczarowaniem, a Liga Europy wygląda równie słabo. Naprawdę oczekiwałem od tego Feyenoordu więcej, bo mają kilku bardzo dobrych piłkarzy.
Poranny przegląd prasy: szukanie przyczyn amatorskiej postawy Feyenoordu
Konsekwencje porażki w Bukareszcie są dotkliwe. Holenderskie media zgodnie piszą o kolejnym upadku Feyenoordu, który w końcówce spotkania znów zaprezentował żenujący poziom. Trudno doszukać się usprawiedliwień – skala szkód po europejskiej katastrofie jest jasno nakreślona.
Algemeen Dagblad zaczęło ostro: – Załamanie Feyenoordu w Bukareszcie obnaża wszystkie słabości drużyny. Brak kondycji, rezerwowi, którzy nie dają jakości, oraz alarmująca zależność od Luciano Valente po raz kolejny pchają klub w stronę kryzysu. Bez Valente Feyenoord przypomina Rolling Stonesów… tylko nagle bez Micka Jaggera.
Van Persie po meczu jednoznacznie wskazał na fatalne wejścia wszystkich rezerwowych. Timon Wellenreuther mówił, że największy chaos panował po lewej stronie, gdzie Jordan Bos i Gonçalo Borges biegali bez ładu i składu. – To dwa czynniki, które w upokarzający sposób doprowadziły Feyenoord do klęski z dziesiątą drużyną Rumunii, skromnym FCSB – podsumowała gazeta.
Zabezpieczenie lewej flanki to za mało, by nagle wygrać z Ajaksem, Heerenveen czy Twente. Po ciosie otrzymanym od zespołu z dolnej części tabeli ligi rumuńskiej Feyenoord wchodzi w okres niezwykle trudnych spotkań. – Załamanie jest bardziej złożone. Kto po zwycięstwach nad Telstarem i PEC Zwolle sądził, że kryzys po pięciu porażkach w sześciu meczach minął, był wyjątkowo naiwny – kontynuował AD.
– To absurdalne, że w klubie z czołówki wszystkie zmiany są z góry narzucone względami medycznymi – zakończył dziennik.
De Telegraaf również pisał z niedowierzaniem: – Ze względu na warunki – grząskie boisko i zimny, ogromny stadion – FCSB–Feyenoord przypominało starą, surową rywalizację w Europie Wschodniej. Na szczęście dla Rumunów większość kibiców została w domach i nie musiała oglądać tak słabo grającego gospodarza.
Dla Van Persiego każdy mecz to nowe źródło stresu. Feyenoord regularnie zawodzi w końcówkach spotkań. – Jordan Lotomba nie po raz pierwszy przyprawił go o palpitacje. Już w sierpniu jego błędy w Stambule doprowadziły do odpadnięcia z eliminacji Ligi Mistrzów – przypomniała gazeta.
Rumuńskie media w euforii: – Van Persie siedział skamieniały na ławce
W Rumunii zwycięstwo nad Feyenoordem wywołało euforię. Tamtejsze media mówią o historycznym wieczorze, spektakularnej pogoni i meczu sezonu.
Pro Sport pisał: – Co za szaleństwo! Sensacyjny powrót mistrza Rumunii po niesamowitym meczu. Feyenoord odrobił straty i dominował przed przerwą, a po golu Sauera na 1:3 stadion kompletnie ucichł. A jednak mistrz Rumunii wrócił. Co za widok!
Gazeta Sporturilor nie szczędziła superlatyw: – FCSB dokonało niewiarygodnej rzeczy i pokonało Feyenoord. VAR pomógł, pierwsze trzy minuty po przerwie były koszmarem, ale druga połowa przyniosła porywającą pogoń. Euforia ogarnęła ławkę i trybuny. Robin van Persie, trener gości, siedział nieruchomo, jak skamieniały.
Fanatik podkreślał wagę wydarzenia: – Szalona końcówka! Niesamowite zwycięstwo, które może być kluczem do udanego sezonu. Mistrz Rumunii wciąż walczy o miejsce w fazie play-off Ligi Europy.
"To była kolejna całkowita zapaść Feyenoordu"
Porażka w Bukareszcie odbiła się też szerokim echem w RTV Rijnmond. Dennis van Eersel i Dennis Kranenburg w podcaście Feyenoord: De Verlenging wyjątkowo ostro ocenili występ drużyny, decyzje trenera i powtarzające się schematy.
– To była kolejna całkowita zapaść Feyenoordu – mówił Van Eersel. – Od miesięcy w ostatnich 15–30 minutach zespół gra na oparach. Zmiany były wymuszone, a zastąpienie Valente Larinem całkowicie się nie udało. To była kompromitacja, która przywołuje wspomnienia Trencina i Wolfsbergera.
Kranenburg nie gryzł się w język: – W pewnym momencie wyglądało to tak, jakby ktoś wysyłał zawodników na boisko na ślepo. Zero struktury. Zmiana Valente była kluczowa – Feyenoord dosłownie sam się z tego meczu wycofał. Ostrożnie używaliśmy słowa „kryzys”, ale po takiej europejskiej kompromitacji nie ma już alternatywy.
– To niegrzeczne, ale graliście przeciwko drużynie 'złożonej wczoraj'. A FCSB miało naprawdę wiele kontuzji – dodawał. – Feyenoord zaczął dobrze i wyglądał solidnie. Van Persie też mówił, że pierwsza godzina była „naprawdę bardzo dobra”, ale po golu kontaktowym zrobiło się dramatycznie niepewnie i chaotycznie.
W momencie, gdy Feyenoord objął prowadzenie, komentatorzy myśleli już o poprawieniu bilansu bramkowego. – Tak wyglądała różnica klas, a potem siedzieliśmy z otwartymi ustami. Cztery i pół tysiąca kibiców przejechało taki kawał, by zobaczyć to, co się wydarzyło. Ich „wstydźcie się” brzmiało potężnie.
Czasu na rozpamiętywanie nie ma. Van Persie podkreślał, że to nawet dobrze przed nadchodzącym Klasykiem. – Według niego najlepiej jak najszybciej to naprawić. W ostatnich ośmiu meczach wygrali tylko z Volendam, Telstarem i PEC Zwolle. Reszta to porażki, więc pewność siebie opiera się wyłącznie na fragmentach. Mecz trwa dziewięćdziesiąt minut, a Feyenoord cały sezon nie potrafi zamknąć spotkania – oceniał Van Eersel.
– Zbyt często Feyenoord kończy mecze bez paliwa. To niepokoi przed niedzielą. Ajax wygląda ostatnio stabilniej, gra rozsądniej, pewniej. W ciągu roku przechodzisz od starć z Bayernem, Milanem i Manchesterem City do porażki z FCSB. To boli.
– Valente był kluczem. FCSB grało w bloku 4-4-2, a on świetnie poruszał się między liniami. Tworzył sytuacje, asystował Timberowi. Ale jest przeciążony i trzeba z nim uważać. Kiedy zszedł, wszystko runęło. Larin nieraz wchodził jako „dziesiątka”, ale to nie jest jego rola. Rozjechało się to kompletnie – oceniał Kranenburg.
Van Eersel podkreślał: – Feyenoord od półtora roku żyje w permanentnym kryzysie kadrowym. Kontuzje ciągną się w nieskończoność. Trener wciąż musi kombinować, zamiast wystawić najlepszą jedenastkę. Atakująco Bos daje mnóstwo jakości – strzela, asystuje, jest groźny. Defensywnie, i widzieliśmy to już z AZ, często zostawia ogromne przestrzenie.
W drugiej połowie Bos popełnił kilka błędów. Czasem udawało mu się wyjść z opresji, ale przy straconych golach także wyglądał słabo. – To tam wszystko się załamało. Przy golu na 4:3 mówimy o błędzie Bosa, ale Hadj Moussa dał mu też koszmarną piłkę – sam powinien wcześniej strzelić na 3:4. Wszystkim rezerwowym coś poszło nie tak.
Komentarze (0)