W Feyenoordzie coraz wyraźniej widać, że młodzi zawodnicy odgrywają kluczową rolę w planach Robina van Persiego. Holenderski szkoleniowiec stawia na odważne decyzje, a jego podejście daje szansę piłkarzom z akademii na realne przebicie się do pierwszego zespołu.
Już w niedzielnym meczu AZ – Feyenoord w wyjściowym składzie pojawi się Anis Hadj Moussa, wracający po zawieszeniu. Jego obecność oznacza, że Jaden Slory rozpocznie spotkanie na ławce rezerwowych. Wszystko wskazuje jednak na to, że będzie to tylko rozwiązanie tymczasowe, bo Van Persie jasno pokazał, że młodzież zawsze dostaje u niego szanse.
Slory rozpoczął ostatni mecz ligowy przeciwko Fortunie Sittard w podstawowym składzie. Choć nie zdołał w pełni odcisnąć swojego piętna na grze, sam fakt występu pokazuje zaufanie, jakie otrzymuje od trenera. Co więcej, Slory miał możliwość wypożyczenia się do innego klubu, lecz Van Persie stanowczo sprzeciwił się temu pomysłowi, chcąc zatrzymać go w pierwszej drużynie. Podobną ochroną objęci zostali inni młodzi gracze – Aymen Sliti i Jan Plug – którzy również dostali minuty w spotkaniu z Fortuną.
Zmiana filozofii w porównaniu z poprzednimi latami
Nie oznacza to, że za czasów Arne Slota czy Briana Priske młodzież była całkowicie pomijana. Givairo Read grywał już wtedy regularnie, Antoni Milambo przebojem wdarł się do pierwszego zespołu i tego lata doczekał się transferu, a Zépiqueno Redmond zadebiutował choćby w meczu pucharowym z MVV oraz na San Siro przeciwko Milanowi, gdy drużynę prowadził tymczasowo Pascal Bosschaart.
Różnica polega jednak na tym, że wcześniej młodzi otrzymywali szansę głównie z powodu plagi kontuzji, jaka nękała kadrę. Teraz zaś Van Persie sam świadomie wybiera, by wprowadzać ich do składu – często nawet kosztem zawodników sprowadzonych latem za niemałe pieniądze. To wyraźna zmiana filozofii w klubie.
Przykłady zaufania
Historia Aymena Slitiego świetnie obrazuje to podejście. Zawodnik trafił do akademii Feyenoordu z FC Twente w wieku zaledwie czternastu lat. Już w poprzednim sezonie, w meczu wyjazdowym z Interem Mediolan, zadebiutował w pierwszej drużynie, a kilka dni później zdobył swoją pierwszą bramkę w Eredivisie – i to przeciwko byłemu klubowi, Twente. Był to moment szczególny, bo Van Persie dopiero co objął stanowisko szkoleniowca pierwszego zespołu.
Symboliczna była także jego pierwsza bramka na De Kuip – zdobyta w środowy wieczór, przy dopingu pełnych trybun. Sliti wystąpił w koszulce z numerem 32, czyli dawnym numerem Van Persiego z czasów gry w Rotterdamie. Gol ustalił wynik na 2:0 i po meczu sam zawodnik przyznał, że czuje ogromne wsparcie ze strony trenera.
Nie jest w tym odosobniony. Wielu młodych piłkarzy podkreśla, że Van Persie obdarza ich zaufaniem i daje im poczucie bezpieczeństwa. Nie bez znaczenia jest fakt, że część z nich miała okazję pracować z nim już wcześniej w akademii.
Otwarta droga dla młodzieży
Sezon w pełni potwierdza, że Van Persie nie boi się stawiać na młodych. Givairo Read, wciąż zaledwie 19-letni, został mianowany nawet trzecim kapitanem zespołu i – jeśli tylko jest zdrowy – gra praktycznie w każdym spotkaniu. Podobnie Leo Sauer, rówieśnik Reada, który od pierwszego meczu sezonu (przeciwko Fenerbahçe) niemal zawsze wychodzi w podstawowej jedenastce. Choć czasem bywa zmieniany już w przerwie, Van Persie nie zrezygnował z niego nawet po sprowadzeniu skrzydłowych takich jak Gonçalo Borges czy Gaoussou Diarra.
Na szansę mogli już liczyć również obrońcy Djomar Giersthove i Jan Plug oraz pomocnik Thijs Kraaijeveld. Nawet jeśli dostają tylko pojedyncze minuty, widać wyraźnie, że szkoleniowiec świadomie ich wprowadza i szykuje na kolejne kroki.
Słowa trenera
Sam Van Persie podkreśla, że jego decyzje nie zależą od ceny piłkarza, ale od jakości prezentowanej na boisku:
- Oceniając zawodników patrzę na to, co pokazują na treningach i w meczach. Jeden kosztował trzysta tysięcy, drugi trzy miliony, a jeszcze inny jeszcze więcej – ale to nie ma dla mnie większego znaczenia. Ważne jest, by każdy wiedział, że w Feyenoordzie, jeśli ciężko pracujesz, zawsze masz szansę. Chcę, aby chłopcy w akademii czuli, że grają w klubie, w którym naprawdę mogą przebić się do pierwszej drużyny. Dla mnie wiek nie ma znaczenia – czy masz 18, czy 30 lat, liczy się jakość.
Komentarze (0)