Pierwszy strzał w meczu był faktem w 8. minucie, kiedy płaski strzał Arnora Sigurdssona pewnie obronił Justin Bijlow. Zero zagrożenia. Po stronie Feyenoordu, kilka minut później najpierw zagroził Kökcü, kiedy akcję stworzyło trio Ridgeciano Haps, Tyrell Malacia i właśnie Kökcü. Jego próba jednak skończyła nad poprzeczką. Kolejny strzał Feyenoordu był już groźniejszy. W 16. minucie Mark Diemers wchodzi na pozycję strzelecką tuż za polem karnym i uderza. Bramkarz Igor Akinfeev musi nawet interweniować i paruje piłkę w bezpieczne rejony boiska.
Pierwszą żółtą kartkę w tym meczu otrzymał Baktiyor Zainutdinov. Sędzia Roi Reinshreiber ukarał gracza CSKA Moskwa za wejście wyprostowaną nogą w Ridgeciano Hapsa. Grający w tym meczu jako skrzydłowy, zostaje trafiony, ale na szczęście obeszło się bez kontuzji. Kolejne minuty upływały już bardzo spokojnie, bez większych okazji, strzałów na bramkę. Nie zabrakło jedynie twardy pojedynków.
Na kolejną próbę czekaliśmy aż do 36. minuty, ale Berghuis nie zdołał pokonać bramkarza z Rosji, który pewnie wyłapał jego piłkę. W doliczonym czasie gry, Steven Berghuis staje przed najlepszą szansą w pierwszej połowie. Ridgeciano Haps swoim podaniem doskonale wyprowadza kapitana sam na sam z bramkarzem gości. Ten strzela i piłka zmierzała już do bramki, ale w ostatniej chwili, tuż przed linią została wybita. Co za pech Feyenoordu! 0-0 do przerwy.
Pierwsze minuty drugiej połowy należały do CSKA. Najpierw rzut rożny, rzut wolny, sporo dośrodkować, ale bez większego zagrożenia. W 63. minucie w końcu się doczekaliśmy. Akcja Feyenoordu. Piłka zagrana na prawą stronę, Tam oczywiście był Berghuis, który mocno zagrywa wzdłuż pola karnego, obrońcy CSKA się mylą i znowu on, Haps pakuje piłkę do bramki! On znowu strzela. Nasz lewy, nominalny obrońca! Prowadzimy w końcu w meczu grupowym. Warto wspomnieć, że dla Hapsa to już czwarty gol w tym sezonie.
Niedługo czekaliśmy, a było już 2-0. Tym razem w roli głównej Kökcü i jego potężne uderzenie. Co za strzał. Co za celność. Co za gol! 2-0! Radość z nas nie opadła, a było już 3-0! Tym razem bohaterem Geertrudia. Dobra gra kombinacyjna zapewniła, że piłka ostatecznie trafiła w pole karne do Bryana Linssena. Zobaczył wschodzącego Geertruidę, dostał piłkę i wiedział, co z nią zrobić. Akinfeev znów bez szans.
79. minuta to gol już z drugiej strony, niestety samobójczy Senesiego. Argentyńczyk próbował wybić piłkę głową, ale zamiast w innym kierunku, ta poleciała wprost do bramki Bijlowa. Ten jeszcze próbował interweniować, ale bez szans. 3-1. W 85. minucie podwyższa Linssen. Ręce miał już w geście triumfu, bo mógł przełamać niemoc strzelecką, ale niestety był ewidentnym spalonym i gol nie został uznany.
Sędzia doliczył trzy minuty, ale i w doliczonym czasie nic się już nie wydarzyło i Feyenoord w końcu wygrywa!
Komentarze (0)