Reiss Nelson w ostatnich tygodniach coraz lepiej radzi sobie w Feyenoordzie. Angielski skrzydłowy (wypożyczony jako lewoskrzydłowy, ale obecnie głównie używany jako prawoskrzydłowy) opowiada o swoim rozwoju, życiu w Rotterdamie i planach na przyszłość.
Jak wygląda perspektywa dłuższego pobytu w Feyenoordzie? - Nie wiem, wciąż mam kontrakt z Arsenalem, a Arsenal jest moim klubem od najmłodszych lat. Na początku nie grałem zbyt wiele w Feyenoordzie i oczywiście było to dla mnie trudne, ale teraz gram dzięki Bogu i trenerowi i cieszę się czasem spędzonym tutaj. Jako piłkarz zawsze chcesz grać. Dla zachowania koncentracji, najlepiej będzie, jeżeli skupię się tylko na jak najlepszym zakończeniu sezonu tutaj. Potem wrócę do Londynu i będziemy rozmawiać.
Nelson nie przyszedł do Feyenoordu bez jakiejkolwiek wiedzy. - Wiedziałem, że jest to bardzo duży klub z bogatą historią i fantastycznymi kibicami. Rozmawiałem z trenerami, którzy powiedzieli mi, że jeśli miałbym tu trafić, to przy tak licznej publiczności i dobrych piłkarzach jest to miejsce, w którym można nabrać pewności siebie. Wspaniale jest grać w dobrej drużynie, ale także grać co tydzień.
Anglik jest również samokrytyczny, jeśli chodzi o swoją formę. - Wciąż nie jest to poziom, na którym chciałbym się znaleźć. Jako piłkarz musisz zawsze dążyć do czegoś więcej i każdego dnia chcieć się rozwijać. Zaliczyłem kilka asyst i strzeliłem kilka goli, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby mieć swój rytm, w którym gram najlepiej. To inna formacja, gram na innej pozycji, więc wciąż muszę się z tym oswoić. Jestem pewien, że pokazałem już, że potrafię to zrobić. Na początku było mi trudno, także pod względem kondycyjnym.
- W Feyenoordzie wymaga się od ciebie różnych rzeczy, inaczej się trenuje, ale w tle pracowałem bardzo ciężko z fantastycznymi specjalistami. Pomogli mi poczuć się dobrze pod względem fizycznym. Teraz czuję się komfortowo - podsumował Nelson.
Komentarze (0)