Feyenoord Rotterdam tradycyjnie przegrał po raz kolejny w stolicy. Tym razem skończyło się na minimalnym 1-0 dla gospodarzy.
Początek spotkania obfitował w kilka pojedynków w środku pola i na bokach boiska, ale najważniejszego, czyli składnych akcji, a tym bardziej goli, jeszcze nie widzieliśmy. Pierwsze ostrzeżenie przyszło w 16. minucie, kiedy po rzucie rożnym groźnie główkował Tagliafico, ale na szczęście nad poprzeczką. Obraz pierwszych dwudziestu minut był jasny, Ajax ma piłkę i inicjatywę, Feyenoord broni się i czyha na kontratak.
Po ponad dwudziestu minutach Ajax bez zaskoczenia odpina swego i mamy 1-0. Gravenberch zabawił się z obroną na szesnastym metrze i mierzonym strzałem pokonał Marsmana. Warto zaznaczyć, że w tej sytuacji Senesi wręcz został ośmieszony. Strata gola w ogóle nie podziałała na Feyenoord mobilizująco i Portowcy ledwo co mieli piłkę, nie wspominając o szansach na wyrównanie.
W 32. minucie, prawie z niczego, Feyenoord mógł doprowadzić do remisu. Berghuis wypuszcza Hapsa i ten znalazł się w sytuacji sam na sam z Onaną, ale golkiper zachował zimną krew i zatrzymał próbę skrzydłowego. 36. minuta i znowu to samo. Tym razem w roli głównej Toornstra, ale i on uderza w interweniującego Onanę i piłka wyszła na rzut rożny. Dwie znakomite szanse i dwie zmarnowane.
Chwilę potem próbuje też Fer, ale tym razem strzał był za lekki. To były zdecydowanie najlepsze minuty Feyenoordu. Szkoda, że nic nie wpadło. Pod koniec połowy znów z próbą Toornstra, ale i teraz się pomylił. Chwilę potem połowa się skończyła i Ajax prowadził 1-0. Druga połowa również była podobna do pierwszej.
Dominacja gospodarzy i sporadyczne rajdy gości bez żadnego efektu. Feyenoord potrafił jedynie wyjść ze swojej połowy, ale później było już tylko gorzej, gdy pod nogi kolegi prosto piłki nie umiał podać Toornstra czy Diemers. W 58. minucie w końcu doczekaliśmy się kombinacyjnej akcji, w której wzięli udział Toornstra, Jorgensen i Berghuis.
Ostatecznie wykańczał ten ostatni, ale płaski strzał minął się tylko ze słupkiem. W 62. minucie dwójkowa akcja Toornstry i Jorgensena zostaje wykończona trafieniem na 1-1 przez Duńczyka, ale po sprawdzeniu przez VAR okazało się, że Toornstra był wcześniej na spalonym i gol nie został uznany.
W 64. minucie Luis Sinisterra wszedł na boisko za Hapsa. 70. minuta to groźne uderzenie Tadicia, ale na drodze mocnego strzału staje Senesi. W 75. minucie kolejna doskonała okazja dla Berghuisa. Kapitan strzela ze swojej lepszej, lewej nogi, ale piłka znów mija się tylko ze słupkiem. Zdecydowanie byłby gol, gdyby piłka zmierzała w światło bramki. Po tym, co miał Feyenoord i nie wykorzystał, wynik powinien być zdecydowanie inne, a tak, pozostawało ciągle 1-0. Feyenoord zasługiwał już w tym momencie na remis, ale jak już widzieliśmy często w sezonie, brakowało skuteczności. Porządnego wykończenia.
Dalsze minuty już nie były tak elektryzujące i gospodarze byli w stanie doprowadzić minimalne prowadzenie do końca. W doliczonym czasie próbował jeszcze Fer, ale i jego powstrzymał Onana. W ostatnich sekundach w poprzeczkę po strzale główką trafił Sinisterra i to było podsumowanie nieskutecznego Feyenoordu. I tym samym kolejny wyjazd do Amsterdamu kończy się tym, czym przez ostatnie wiele lata...
Komentarze (0)