Feyenoord wciąż pozostaje liderem Eredivisie. Choć zwycięstwo nad FC Groningen nie przejdzie do historii jako widowisko na najwyższym poziomie, to w obecnej fazie sezonu może okazać się niezwykle cenne. Drużyna z Rotterdamu utrzymała przewagę nad rywalami, przetrwała trudny wyjazd i wysłała jasny sygnał, że na poważnie włącza się w walkę o mistrzostwo.
– Nie widziałem dziś tej samej jakości co wcześniej, ale Feyenoord prezentuje się bardzo stabilnie. Nie ma się wrażenia, że mogą przegrać z drużynami niżej notowanymi. Moim zdaniem właśnie ta regularność da im tytuł. Ueda zaczyna pokazywać oznaki bycia naprawdę dobrym napastnikiem. Widać, że zyskał znacznie więcej pewności siebie - powiedział Rafael van der Vaart.
Tematem, który szczególnie podzielił ekspertów, była obsada pozycji numer dziewięć. Pierre van Hooijdonk przekonywał, że Casper Tengstedt nie dostał jeszcze prawdziwej szansy. Z kolei Van der Vaart nie miał dla Duńczyka żadnej litości. – Nie wiem, kto go skautował, ale tę osobę powinni od razu zwolnić. Zaskakujące, że wcześniej występował w Benfice – stwierdził stanowczo. Ibrahim Afellay poszedł jeszcze dalej: – Ten, kto go sprowadził, musiał oglądać jego mecze od tyłu.
Van Hooijdonk bronił jednak Tengstedta, wskazując na korzystną sytuację Ayase Uedy. – Nie sądzicie, że Ueda gra lepiej, bo właściwie nie ma realnej konkurencji? Tengstedt faktycznie nie zrobił dotąd większego wrażenia, a ostatnio wypadł wręcz fatalnie. Ale też został wrzucony w mecz, w którym było aż siedem zmian w składzie. Prawdziwą szansę dostaje się dopiero wtedy, gdy gra się obok najlepszych zawodników, a nie w eksperymentalnym ustawieniu.
Rotacje dokonane przez Robina van Persiego w spotkaniu Ligi Europy przeciwko Bradze wywołały falę krytyki wśród ekspertów. Pierre van Hooijdonk nie krył zdumienia. – Za nami dopiero siedem ligowych kolejek. To nie może być tak, że już teraz w meczach europejskich wystawia się zupełnie innych zawodników w obawie przed przeciążeniem. Rozumiem takie podejście pod koniec listopada, ale nie we wrześniu.
Van der Vaart także nie był przekonany do tej strategii. – Zawsze uważałem za absurdalne, gdy trener mówił: wszyscy są równi. Bo to po prostu nie jest prawda. Jeśli naprawdę wierzysz, że każdy ma taką samą jakość, to możesz dokonać siedmiu zmian. Ale różnica poziomu między podstawą a zmiennikami jest aż nadto widoczna.
Alex Pastoor odniósł się do przykładów z zagranicy. – Liverpool też ostatnio poszedł tą drogą i skończyło się to fatalnie. Brakuje wtedy jakiejkolwiek ciągłości. Zazwyczaj taka liczba rotacji przynosi więcej strat niż korzyści. Oczywiście, my nie mamy pełnej wiedzy o stanie fizycznym zawodników, ale mam wrażenie, że trenerzy za bardzo kombinują.
Ibrahim Afellay z kolei nie rozumie, dlaczego współcześni piłkarze mieliby być mniej odporni na wysiłek. – Dlaczego kilka lat temu to było możliwe, a teraz już nie? My byliśmy szkoleni, by grać pełne dziewięćdziesiąt minut, a później z niecierpliwością czekaliśmy na mecze pucharowe w tygodniu.
Van der Vaart zgodził się z tym stanowiskiem i dodał własną perspektywę. – Miałem siedemnaście lat i praktycznie nie znałem pojęcia wakacji. Grało się wszystko, bo kiedy jesteś młody, po prostu nie odczuwasz zmęczenia. To bzdura, że trzeba ich tak oszczędzać. Oczywiście, możesz złapać kontuzję, ale teraz wystarczy, że ktoś pogra pół godziny mniej i już się mówi o dawkowaniu. Nie, młodzi piłkarze muszą grać jak najwięcej. Tylko wtedy mogą się rozwijać.
Komentarze (0)