Bart Nieuwkoop po wielu miesiącach zmagań z kontuzją wreszcie powrócił do składu Feyenoordu. Prawy obrońca nabawił się urazu łydki w lutowym meczu przeciwko Sparcie Rotterdam, co wykluczyło go z gry do końca sezonu. Było to pierwsze tego typu doświadczenie w jego karierze, ponieważ proces rehabilitacji okazał się dłuższy i bardziej skomplikowany, niż początkowo zakładano. W konsekwencji Nieuwkoop stracił nie tylko znaczną część rozgrywek ligowych, lecz także kilka wyjątkowych wieczorów w europejskich pucharach.
– Świetnie jest znowu być częścią drużyny – mówi obrońca w rozmowie z klubowymi mediami. – Za mną długa i trudna kontuzja. Powrót w wyjściowej jedenastki przeciwko Sparcie był naprawdę wspaniałym uczuciem. Nigdy wcześniej nie miałem urazu łydki i początkowo nie sądziłem, że może to być coś poważnego. Dlatego ogromnym ciosem była wiadomość, że dla mnie sezon już się skończył. W okresie przygotowawczym trenowałem tylko częściowo z zespołem, raz byłem, raz mnie nie było. Teraz czuję ogromną radość, że znów mogę w pełni grać i pomagać drużynie.
Nieuwkoop podkreśla, że przez cały czas ciężko pracował, by wrócić do formy. – Nie ma tu żadnej tajemnicy: pracowałem niezwykle ciężko, by być silniejszym i lepszym. Wiedziałem, że przede mną w hierarchii są jeszcze dwaj inni prawi obrońcy. Mogłem się poddać, pogodzić z losem i tylko czekać, ale nie pozwoliłem sobie na to. Na szczęście trener dał mi szansę i w ostatnich tygodniach zaliczyłem minuty w trzech ligowych spotkaniach. Rehabilitacja bywa samotna – czasem musisz trenować osobno, z dala od grupy – ale w końcu przychodzi moment, gdy znów jesteś częścią drużyny. Każdy zawodnik, który wraca po kontuzji, wie, jak ważne jest to poczucie wspólnoty.
Choć obrońca jest szczęśliwy z powrotu, nie ukrywa, że okres poza boiskiem pozostawił w nim mieszane uczucia. – Bywało ciężko, zwłaszcza gdy patrzyłem, jak drużyna radzi sobie w Lidze Mistrzów. Miałem szczęście zagrać w kilku pięknych spotkaniach, jak to przeciwko Bayernowi w Rotterdamie, ale niestety mecz z Milanem musiałem oglądać z trybun. Oczywiście byłem dumny z zespołu, ale to zawsze mały cień – chcesz być tam, na murawie, a nie poza nią.
Od czasu jego kontuzji Feyenoord przeszedł sporo zmian kadrowych. – To normalne, że w drużynie zaszły zmiany i że nie wszystko od razu działa perfekcyjnie. Mimo to radzimy sobie naprawdę dobrze, nawet jeśli na boisku pojawia się pół nowego zespołu – ocenia obrońca.
Nieuwkoop rywalizuje obecnie o miejsce na prawej stronie defensywy z Givairo Readem i Jordanem Lotombą. – Między nami panuje dobra atmosfera. Wszyscy chcemy dla siebie jak najlepiej i wiemy, że każdy z nas dostanie swoje szanse. Trener rotuje, a to sprawia, że wszyscy musimy być maksymalnie skoncentrowani i w formie. Teraz, gdy czeka nas przerwa reprezentacyjna, mamy czas, aby jeszcze mocniej popracować na treningach. Zajęcia są wymagające, ale to tylko na plus – mogę dzięki nim dojść do jeszcze lepszej dyspozycji.
29-latek nie kryje także ekscytacji przed kolejnymi meczami w Europie. – Losowanie zawsze wzbudza emocje. Tym razem dowiedzieliśmy się o przeciwnikach w trakcie treningu i od razu zaczęła się dyskusja w szatni. Mnie szczególnie ucieszyła Aston Villa – to świetny rywal. Mecze z Betisem również zapowiadają się fascynująco. To właśnie dla takich wieczorów każdy piłkarz trenuje i walczy.
Komentarze (0)