Feyenoord pozyskał piłkarza, który imponuje nie tylko umiejętnościami na boisku, ale także niezwykłą życiową historią. Anel Ahmedhodžić to zawodnik o silnej psychice, ogromnym zaangażowaniu i wyjątkowej odporności, ukształtowanej przez dwie dramatyczne sytuacje, które na zawsze odcisnęły piętno na jego karierze i życiu osobistym.
Obrońca urodzony w Szwecji jako syn bośniackich imigrantów wychowywał się w Malmö, gdzie przeszedł przez akademię piłkarską tamtejszego Malmö FF. Po krótkim epizodzie w angielskim Nottingham Forest wrócił do Szwecji i tam, pod skrzydłami trenera Jona Dahla Tomassona, zaczął budować swoją pozycję. W styczniu 2020 roku zadebiutował nawet w reprezentacji Szwecji podczas meczu towarzyskiego. Niedługo później, za namową ojca, zdecydował się jednak na zmianę barw narodowych i przyjął powołanie do reprezentacji Bośni i Hercegowiny. Decyzja ta została entuzjastycznie przyjęta w jego kraju pochodzenia, a sam zawodnik zaprezentował się z dobrej strony już w debiucie, który przypadł na baraże o awans do EURO 2020.
Sielanka nie trwała jednak długo. Stosunki Ahmedhodžicia z bośniacką federacją piłkarską zaczęły się szybko psuć, a punktem kulminacyjnym był incydent z 2024 roku, przed meczem Ligi Narodów z Holandią w Eindhoven. Zawodnik odczuwał wówczas drobny uraz, a lekarz z Holandii zasugerował wykonanie rezonansu magnetycznego. Federacja bośniacka odmówiła zgody na badania, co skłoniło Ahmedhodžicia do powrotu do Anglii w celu przeprowadzenia własnej diagnostyki. Wkrótce potem piłkarz otwarcie skrytykował sztab medyczny kadry, co doprowadziło do jego bezterminowego wykluczenia z reprezentacji.
– Z tą historią wiąże się coś więcej niż tylko sprawy sportowe – mówi dziennikarz Sjoerd Moussa w podcaście AD Voetbalpodcast. – To zawodnik z przeszłością w kadrze Szwecji, który potem zdecydował się na Bośnię. We wrześniu 2024 roku, podczas meczu Holandii z Bośnią, nie pojawił się w składzie z powodu kontuzji. Niedługo potem relacje z federacją całkowicie się załamały. Otwarta krytyka pod adresem lekarzy została bardzo źle odebrana. Władze federacji jasno zakomunikowały, że więcej powołań nie będzie. Napięcia przerodziły się w prawdziwy konflikt, który rozlał się również na jego życie prywatne.
Konflikt związał się także z rodziną. Ojciec piłkarza stanął po stronie federacji, publicznie krytykując własnego syna, a nawet kierując zarzuty pod adresem jego żony, jakoby miała zły wpływ na piłkarza. Sprawa szybko stała się ogólnonarodową aferą, w której pojawiły się liczne oświadczenia, wywiady i publiczne oskarżenia. Relacji rodzinnych nie udało się już odbudować. Ahmedhodžić odpowiedział na słowa ojca w emocjonalnym liście otwartym, w którym oświadczył, że zrywa z nim kontakt i nigdy więcej nie zagra dla Bośni.
Jakby tego było mało, niemal równolegle zawodnik przeżył dramatyczne wydarzenie poza boiskiem.
– To jeszcze bardziej niezwykła historia – podkreśla Moussa. – Ahmedhodžić cudem uniknął śmierci w pożarze domu w Sheffield. Cały budynek spłonął. Zdołał uratować swoją żonę i syna, ale stracił wszystkie rzeczy – cały majątek pochłonęły płomienie. To dwa naprawdę ekstremalne doświadczenia, które mocno go ukształtowały.
Doceniany w Anglii lider defensywy
Pomimo życiowych zawirowań, Ahmedhodžić potrafił zachować koncentrację i prezentował bardzo wysoki poziom w barwach Sheffield United.
– Nie zmienia to faktu, że sportowo radził sobie bardzo dobrze – zaznacza Moussa. – Był jednym z kluczowych zawodników zespołu i cieszył się ogromnym uznaniem. Miał nawet własną przyśpiewkę, wzorowaną na rytmie utworu Just Can’t Get Enough. To wiele mówi o jego statusie w klubie. W Championship był absolutnym liderem drużyny, a trzeba pamiętać, że to liga o wysokim poziomie – szczególnie w czołówce tabeli.
Ahmedhodžić dołącza do Feyenoordu jako potencjalny następca Dávida Hancko, chociaż także Japończyk Tsuyoshi Watanabe może występować na środku obrony, ale bardziej po lewej stronie.
– Czy od razu sprawdzi się w Feyenoordzie, to się jeszcze okaże – mówi dziennikarz. – To wysoki, silny fizycznie zawodnik, z dobrym przeglądem pola i świetną grą w powietrzu. Ale presja będzie ogromna – musi zastąpić jednego z najlepszych obrońców ligi.
Komentarze (0)