Wiadomość, że Feyenoord rozmawia z amerykańską firmą inwestycyjną, wzbudza ogromne zainteresowanie. Jedni się cieszą, że niedługo klub mocno się wzbogaci i będzie silny, zaś drudzy są sceptyczni, bowiem boją się, że Feyenoord straci swoją tożsamość.
Obserwator Feyenoordu Dennis van Eersel analizuje sytuację i odpowiada na pytanie: czego chce Feyenoord ze swoimi udziałami?
Nowy kompleks szkoleniowy, zmiany na poziomie zarządzania, Feyenoord City. Na De Kuip dzieje się wiele. Feyenoord ma nadzieję, że uda mu się zmniejszyć różnicę w stosunku do PSV i Ajaksu na wiele sposobów. Nowy impuls finansowy dzięki sprzedaży akcji jest bardzo poważną możliwością.
Feyenoord jest skłonny sprzedać udział mniejszościowy w wysokości 49 procent. Tak jak prawie dziesięć lat temu. Mnóstwo jednak wody jeszcze upłynie w Mozie, zanim taki układ stanie się faktem.
Po pierwsze, akcje, które nie należą nawet do klubu. W latach 2010–2012 grupa Vrienden van Feyenoord (Przyjaciele Feyenoordu, red.), dostarczyła do klubu zastrzyk kapitałowy w łącznej wysokości 32,5 mln euro. Wówczas była to bardzo duża kwota, która mocno pomogła borykającemu się z problemami finansowymi Feyenoordowi. W zamian grupa nabyła 49,9 procent udziałów.
Feyenoord zaczął odkupywać akcje VvF. Za 3,5 miliona euro klub odkupił nieco ponad dziesięć procent akcji. Aby pomóc nowemu zagranicznemu podmiotowi w nabyciu mniejszościowego udziału, klub najpierw będzie musiał odkupić pozostałą część tych akcji. Jeśli ostatecznie tak będzie, nastąpi pożądana sytuacja, w której akcje mogą zostać sprzedane za wyższą cenę zagranicznej firmie inwestycyjnej. Kwoty byłby bardzo wysokie, dzięki którym klub mógłby ponownie konkurować z Ajaksem i PSV.
Podobnie jak w 2010 r., Feyenoord ma duże wymagania. Rozmawiając z potencjalnym inwestorem, klub chce gwarancji, że pozostanie „szefem we własnym domu”. Fajny termin, ale co to właściwie oznacza dla Feyenoordu? W jaki sposób klub decyduje, czy nadal jest „szefem we własnym domu”?
Inwestorzy będą chcieli czegoś w zamian za torbę pieniędzy, która trafi na południe Rotterdamu. Będą chcieli się udzielać. Będą chcieli mieć swój głos. Może będzie chciał uczestniczyć we wszystkich rozmowach? Decydować, kto zostanie trenerem? A może nawet to inwestor będzie chciał ustalić, jak będzie wyglądała polityka transferowa. Wiele na De Kuip jest do omówienia, zanim inwestor wejdzie.
W zależności od kwoty, którą inwestor chce wnieść. „Wszystko jest na sprzedaż” i „Kto płaci, decyduje” to terminy ze świata biznesu, które dotyczą niemal każdej firmy. Również Feyenoordu.
Chociaż Feyenoord to oczywiście nie tylko firma. To klub piłkarski. Dla wielu ludzi istotna część ich życia. Coś, czego nie można podsumować w kategoriach księgowości w dochodach i wydatkach oraz w euro i dolarach. Są rzeczy, których inwestor nie powinien nigdy ignorować.
Klub daje kibicom gwarancję, że 'Feyenoord pozostanie Feyenoordem'. Jednym z warunków sprzedaży akcji jest to, że większość akcji nigdy nie będzie sprzedana. . I że nawet z możliwym prawem weta mniejszościowego udziału, takie rzeczy jak nazwa klubu, herb klubu i barwy klubu nie ulegną nigdy zmianie. Utworzono Continuity Foundation (STICO) w Feyenoordzie, aby to monitorować.
Feyenoord jest gotów pójść daleko, jeśli inwestor znajdzie poważne pieniądze. Z pewnością z przedsiębiorcą (prezesem klubu) Tonem van Bodegomem na czele. To jasne. Ale nie wszystko jest na sprzedaż.
Komentarze (0)