Junior Albertus ma paskudne wspomnienia o swoim odejściu z Feyenoordu. W 2014 roku napastnik został pożegnany przez portowy klub. Po tym młody wówczas zawodnik upadł niemal na same dno.
Podczas rozmowy pod koniec sezonu Albertusowi powiedziano, że Feyenoord nie chce z nim kontynuować współpracy. Początkowo obiecano mu miejsce w U-19.
- Moja odporność psychiczna była słaba. Po Feyenoordzie musiałem sobie radzić sam, bowiem się poddałem. Wpadłem w depresję. Późno wracałem do domu. Siedziałem tylko z telefonem w ręku lub oglądałem filmy. Byłem przygnębiony - wspomina w rozmowie dla Volkskrant.
- Moi trzej bracia byli również mną rozczarowani. Myśleli, że odniosę sukces w profesjonalnej piłce. Mogłem zacząć od nowa w Emmen, ale tam też mi się nie udało. Dzięki HHC Hardenberg i Sparcie Nijkerk, skończyłem w HBSS. Myślę, że jestem teraz silniejszy. Nie wiedziałem wtedy, że piłka nożna jest taka trudna.
W tym trudnym okresie 23-letni Albertus szukał pociechy w jedzeniu. - Jadłem i jadłem. Niezdrowa żywność. Dużo frytek. Zyskałem na wadze. Czułem się bezwartościowy - podsumował Albertus.
Komentarze (0)