Revelino Kramer od zawsze był ogromnym fanem Feyenoordu. Już w wieku czterech lat został zauważony przez skautów i trafił do klubowej akademii. Choć musiał ją opuścić z powodu warunków fizycznych, jego więź z klubem nigdy nie zgasła. Dziś wrócił do Feyenoordu – tym razem jako trener drużyny do lat 9, gdzie stara się przekazać młodym zawodnikom wyjątkowość gry w czerwono-białych barwach.
– Od najmłodszych lat trenowałem dwa razy w tygodniu w Feyenoordzie. Moje życie w dużej mierze kręciło się wokół piłki nożnej – opowiada Kramer w wywiadzie dla klubowego magazynu. – Można powiedzieć, że wychowałem się w tym klubie. Z czasem Feyenoord stał się dla mnie czymś więcej niż tylko miejscem do gry – drugim domem. Klub postrzegam jako jedną wielką rodzinę. Widać to każdego dnia na Varkenoord, ale także na trybunach De Kuip. Ta bezwarunkowa lojalność wobec Feyenoordu jest dla mnie niezwykle ważna.
Kramer występował w akademii aż do drużyny U14, jednak ze względu na swój wzrost musiał się pożegnać z klubem jako zawodnik. Mimo to, gdy pojawiła się możliwość powrotu w roli trenera, nie wahał się ani chwili.
– To była dla mnie bardzo naturalna decyzja. Po prostu czułem, że tak powinno być. Wróciłem do akademii, tylko w innej roli. Mam już za sobą sześć sezonów jako trener grup młodzieżowych, a od trzech lat prowadzę zespół do lat 9. Staram się nie tylko uczyć moich zawodników gry w piłkę, ale też przekazywać im, co naprawdę znaczy być częścią Feyenoordu. Dla mnie to przede wszystkim poczucie wspólnoty i ciepła – atmosfera, w której każdy nowy zawodnik czuje się mile widziany i ważny.
Jak przyznaje, już jako młody piłkarz był dumny z możliwości reprezentowania akademii Feyenoordu, ale dopiero teraz, pracując wewnątrz struktur klubu, naprawdę widzi jego ogrom. – Największa różnica polega na tym, że jako dziecko masz kontakt tylko z małym fragmentem całej organizacji. Teraz dopiero dostrzegam, jak wielki i złożony jest Feyenoord – ile osób i jak wiele pracy potrzeba, by wszystko funkcjonowało jak należy. Moja mama regularnie przychodzi na mecze mojej drużyny w soboty, a w weekendy nadal często razem zasiadamy na trybunach De Kuip. To pokazuje, że nasza więź z klubem wcale się nie osłabiła – wręcz przeciwnie.
Komentarze (0)