W niedzielę Graziano Pellè ponownie pojawił się na murawie De Kuip, biorąc udział w meczu legend pomiędzy Feyenoordem a Celtikiem. Powrót włoskiego napastnika, który przez lata pozostawał poza światłem reflektorów po zakończeniu profesjonalnej kariery, wywołał wśród kibiców prawdziwą falę nostalgii. Publiczność powitała go owacyjnie - każdy jego kontakt z piłką był nagradzany gromkimi brawami i chóralnym skandowaniem jego nazwiska.
Sprowadzenie byłego napastnika do Rotterdamu wcale nie było łatwe. Jak przyznał sam Feyenoord, klub musiał „poruszyć niebo i ziemię”, by przekonać Pellè do udziału w wydarzeniu. Obecnie Włoch mieszka w Dubaju i rzadko pojawia się publicznie. - Mieszkam w Dubaju i współpracuję jeszcze z Lecce, moim klubem we Włoszech – zdradził w rozmowie z Algemeen Dagblad.
Powrót na De Kuip przywołał wspomnienia jego niezwykle udanych lat pod wodzą Ronalda Koemana. W barwach Feyenoordu Pellè rozegrał 66 spotkań i zdobył aż 55 bramek, stając się prawdziwym idolem kibiców. W tamtym czasie wielu fanów inspirowało się jego stylem - nie tylko na boisku, ale i poza nim. Wielu mężczyzn w Rotterdamie nosiło fryzurę na wzór swojego włoskiego bohatera. - Wiem o tym, bo wciąż mam kontakt z moim fryzjerem – powiedział z uśmiechem. – Cieszę się, że ten styl jeszcze nie odszedł w zapomnienie. Przeżyłem tutaj mnóstwo pięknych chwil. Gol przeciwko Ajaksowi był być może najpiękniejszym momentem, ale mam w pamięci wiele innych cudownych wspomnień.
Podczas meczu legend Pellè raz jeszcze pokazał przebłysk dawnej klasy. Po perfekcyjnym przyjęciu piłki na klatkę piersiową, mocnym strzałem umieścił ją w siatce. Przez chwilę wydawało się, jakby czas cofnął się o kilka lat, a stadion znów oglądał swojego dawnego bohatera w akcji. - Nie bywam tu często – może tylko raz od mojego odejścia. Dlatego to dla mnie coś naprawdę wyjątkowego. Gdy tylko zaproszenie się pojawiło, nie zastanawiałem się ani chwili – przyznał Włoch.
Choć jego wizyta w Rotterdamie była krótka, Pellè nie zamierzał od razu wracać do Dubaju. Zaraz po meczu udał się do Amsterdamu, by obejrzeć spotkanie reprezentacji Holandii. - Mam nadzieję, że uda mi się tam spotkać z Ronaldem Koemanem – dodał.
Po zakończeniu spotkania Pellè otwarcie mówił o swojej wyjątkowej relacji z Feyenoordem i jego kibicami. - Oni tutaj mnie kochają, a ja zawsze będę kochał ich - mówił dalej. Jednocześnie zachował trzeźwe spojrzenie na swoją rotterdamską przygodę: - Nie zawsze wygrywaliśmy. Zarówno ja, jak i klub, nie znosimy przegrywać. Pod tym względem nie wszystko było idealne. Ale ciepło i serdeczność ludzi w Rotterdamie wynagradzają wszystko.
Komentarze (0)