Wokół przyszłości stadionu De Kuip od miesięcy toczy się gorąca dyskusja. Zarówno klub Feyenoord, jak i spółka Stadion Feijenoord jasno deklarują, że ich celem jest pełna integracja – połączenie struktur i skoncentrowanie zarządzania. Droga do tego porozumienia nie jest jednak prosta, ponieważ prowadzi przez gąszcz udziałowców, praw i wzajemnych interesów.
Jak więc wygląda obecna struktura właścicielska stadionu i kto faktycznie ma decydujący głos? W tym tekście rozplątujemy skomplikowaną sieć zależności, krok po kroku.
Struktura udziałów – trzy typy akcji
Najprościej zacząć od podziału akcji. Całość kapitału Stadion Feijenoord składa się z 4.364 udziałów z prawem głosu, które dzielą się na trzy kategorie:
2.000 akcji typu „C”
364 akcji typu „O”
2.000 akcji typu „V”
To właśnie wokół tych trzech pakietów toczy się gra o wpływy na De Kuip.
Pierwszy filar władzy – udziały „C” i „O”
Wszystkie akcje typu „C” należą do Sportclub Feyenoord. Zostały one jednak formalnie zdeponowane w fundacji Stichting Kromme Zandweg, w której uczestniczą zarówno klub, jak i spółka Stadion. Jeszcze ważniejszy jest fakt, że prawa głosu (czyli faktyczna kontrola) zostały przeniesione do innej instytucji – Stichting Administratiekantoor aandelen Stadion Feijenoord N.V. (SAK).
To samo dotyczy wszystkich udziałów „O”. Dzięki temu SAK kontroluje łącznie 54% wszystkich akcji stadionu, co daje jej bezpośrednią większość. Ciekawostką jest, że nie wszyscy pierwotni właściciele udziałów „O” są znani – wiadomo jedynie, że 30 należy bezpośrednio do Feyenoordu, a jeden do Sportclub Feyenoord.
Z praktycznego punktu widzenia oznacza to, że SAK jest kluczowym ośrodkiem decyzyjnym. Podczas zgromadzeń udziałowców wystarczy często, by jeden przedstawiciel tej fundacji podniósł rękę – i uchwała przechodzi.
Kto kontroluje SAK?
Zarząd SAK zdominowany jest przez reprezentantów Sportclub Feyenoord, czyli sekcji amatorskiej. W konsekwencji to właśnie ona sprawuje faktyczną kontrolę nad fundacją i ma absolutną większość w głosowaniach. Można więc stwierdzić, że kontrola nad De Kuip już dziś spoczywa w rękach szeroko rozumianej „rodziny Feyenoordu” – czyli samego klubu, Sportclub Feyenoord i spółki Stadion.
Dlaczego więc nie ma jeszcze jedności?
Problemem są statuty Stadionu Feijenoord. Aby móc podejmować duże inwestycje i strategiczne decyzje, trzeba je zmienić. Do tego wymagana jest zgoda co najmniej 2/3 wszystkich udziałowców. A to oznacza, że większość kontrolowana przez SAK (54%) już nie wystarcza. Tutaj na scenę wchodzą akcje typu „V”.
Akcje „V” – najtrudniejszy element układanki
Właściciele akcji „V” mają szczególne przywileje. Każdy taki udział wiąże się z gwarantowanym prawem do miejsca na stadionie. Co więcej, to oni decydują o emisji nowych akcji czy ewentualnych dywidendach. Te prawa zostały zapisane w statutach i chronione są w sposób szczególny.
Zmiana ich treści nie wymaga zwykłej większości 2/3, ale osobnego głosowania – wyłącznie wśród posiadaczy akcji „V”. Aby przeprowadzić zmiany, Feyenoord i jego partnerzy muszą zdobyć co najmniej 1.001 z 2.000 akcji „V”.
Na dziś „rodzina Feyenoordu” ma w tym pakiecie tylko 275 udziałów. To zdecydowanie za mało.
Kluczowi gracze wśród akcjonariuszy „V”
Tu zaczyna się strategiczna gra. Najważniejszym graczem jest Vereniging Aandeelhouders Stadion Feijenoord (VASF) – stowarzyszenie reprezentujące ok. 700 akcji „V” (choć faktycznie pod jej wpływem znajduje się mniej, bo nie wszyscy udziałowcy przekazali jej mandat).
Oprócz tego duże pakiety mają:
ABN AMRO – 198 udziałów
Fundacja Volkskracht – 63 udziały
Obie te instytucje w przeszłości współpracowały z Feyenoordem przy projektach dotyczących stadionu, więc potencjalnie mogą ponownie udzielić poparcia. Jeśli tak się stanie, „rodzina Feyenoordu” uzyska połowę potrzebnych głosów. Pozostałe ok. 500 akcji trzeba by pozyskać poprzez porozumienie z VASF.
Negocjacje i przeszkody
Choć oficjalnie relacje między klubem a VASF są chłodne, to w tle trwają rozmowy. Rozważa się scenariusz, w którym Feyenoord wykupi część akcji reprezentowanych przez VASF. To mogłoby przełamać impas.
Problem pojawia się jednak przy możliwej renumeracji akcji – czyli ich podziale lub połączeniu. Taki krok, prawdopodobny w przypadku poszukiwania nowych inwestorów, wymaga już zgody aż 2/3 posiadaczy akcji „V”. W praktyce oznacza to konieczność zdobycia dodatkowych 300 udziałów ponad wcześniej zakładane minimum.
To z kolei zwiększa siłę negocjacyjną VASF, która staje się nieodzownym partnerem w rozmowach.
Podsumowanie
Obecnie „rodzina Feyenoordu” kontroluje większość stadionu dzięki SAK.
Aby zmienić statuty i umożliwić inwestycje, musi zdobyć większość wśród posiadaczy akcji „V”.
Najkrótszą drogą do tego celu jest porozumienie z VASF i wykup odpowiedniej liczby udziałów.
Bez tego nawet posiadanie większości akcji stadionu nie wystarczy, by ruszyć z modernizacją czy przyciągnięciem inwestorów.
Na marginesie warto dodać, że istnieje także jedna akcja preferencyjna, należąca do miasta Rotterdam. Nie daje ona prawa głosu, ale gwarantuje priorytet przy ewentualnej likwidacji spółki.
Wnioski
Dążenie do jedności w zarządzaniu De Kuip nie jest jedynie kwestią ambicji czy prestiżu. To warunek konieczny, by przeprowadzić modernizację stadionu i zapewnić jego przyszłość. Obecna struktura udziałów, z silnie chronionymi prawami akcjonariuszy „V”, stanowi poważną barierę.
Jeżeli Feyenoord chce naprawdę przejąć stery, musi przełamać opór i zbudować sojusze, nawet kosztem wysokich wykupów. Dopiero wtedy możliwe będzie rozpoczęcie nowego rozdziału w historii De Kuip.
Komentarze (0)