Feyenoord bardzo słabo rozpoczął przygodę z Ligą Europy. Drużyna z Rotterdamu uległa w wyjazdowym meczu SC Braga 1:0, a spotkanie pokazało, że letnie wzmocnienia – Gonçalo Borges, Casper Tengstedt i Gaoussou Diarra – jeszcze nie wnoszą do zespołu oczekiwanego zastrzyku jakości.
Algemeen Dagblad określił występ Feyenoordu mianem „nieopierzony” i podkreślił, że nowa ofensywna trójka nie zrobiła większego wrażenia. Diarra miał jedną groźną sytuację, kończącą się strzałem obok bramki. Borges wyróżniał się przede wszystkim licznymi efektownymi dryblingami, które jednak nie przełożyły się na konkret. Tengstedt natomiast był w zasadzie niewidoczny i rzadko brał udział w akcjach.
Według gazety Feyenoord dysponuje kadrą szeroką pod względem liczebnym, ale jakość piłkarzy w meczu przeciwko Portugalczykom pozostawiała wiele do życzenia. „Wyjazd do Bragi miał być dla Feyenoordu kolejnym krokiem naprzód. Robin van Persie chciał pokazać, że jego zespół ma na tyle głęboką kadrę, by bez problemu rotować składem. W praktyce przyniosło to jednak głównie frustrację, którą trzeba będzie szybko przełknąć przed niedzielnym starciem z FC Groningen” – zauważa AD.
Znacznie ostrzejszy ton przyjął De Telegraaf, jednoznacznie wskazując winnego. Według dziennika trener Robin van Persie myślał zbyt wiele o nadchodzącym meczu ligowym. „To była porażka całkowicie na konto szkoleniowca. Ochrona podstawowych zawodników i chęć oszczędzenia ich przed portugalską twardą grą okazały się ważniejsze niż zwycięstwo w Bradze. Stąd liczne zmiany w wyjściowej jedenastce. W 79. minucie Feyenoord i Van Persie zapłacili za tę decyzję – bramką autorstwa Frana Navarro” – podsumował dziennik.
Reakcje portugalskich mediów
Także w Portugalii występ Feyenoordu spotkał się z mieszanymi ocenami. A Bola wystawiła noty zawodnikom z Rotterdamu: Tengstedt i Diarra otrzymali ocenę 5, Borges – jako były piłkarz FC Porto – dostał „szóstkę”. To właśnie on, wraz z Gijsem Smalem, był jednym z nielicznych, którzy zdaniem dziennikarzy zasłużyli na pozytywną ocenę.
Smal zebrał dodatkowo pochwały: „Zagrał solidnie, był aktywny, a jego lewa noga stworzyła pierwszą dogodną okazję w meczu. Wnosił energię na swojej stronie boiska, a jedna z jego znakomitych wrzutek mogła zakończyć się bramką” – czytamy w portugalskiej prasie.
Znacznie mniej łaskawi byli recenzenci wobec Quintena Timbera. „To zawodnik, który zwykle nadaje rytm grze Holendrów, tym razem jednak zawiódł i zaprezentował się zdecydowanie poniżej swojego poziomu. Popełniał wiele fauli, co zmusiło Feyenoord do jego zmiany już w przerwie” – napisano.
Na krytykę naraził się również Tengstedt, który wrócił na portugalskie boiska, lecz nie potrafił tego powrotu wykorzystać. „To nie był udany występ. Duńczyk był mało widoczny, rzadko miał piłkę przy nodze i nie potrafił niczego wykreować. Zdecydowanie więcej potrafił wnieść rezerwowy Cyle Larin niż podstawowy napastnik” – oceniono.
Tengstedt nie zachwyca: Snackbar w piłkarskich butach
Casper Tengstedt po raz pierwszy znalazł się w wyjściowej jedenastce Feyenoordu w spotkaniu przeciwko SC Braga. Duński napastnik nie potrafił jednak zaistnieć – rzadko miał piłkę przy nodze i sprawiał wrażenie zawodnika, który z trudem odnajduje się w grze zespołu. Jego występ został surowo oceniony w studio Ziggo Sport, gdzie głos zabrał były piłkarz Feyenoordu, Khalid Boulahrouz.
– Od pierwszej minuty wyglądał na zupełnie nieobecnego – rozpoczął swoją analizę Boulahrouz. – Niezależnie od tego, czy chodziło o prostą podającą piłkę, czy o moment, gdy próbował się pokazać do gry. Nie było wiadomo, czego on właściwie chce.
Eks-piłkarz podkreślał też, że tempo gry i energia Tengstedta pozostawiały wiele do życzenia: – Oddawał łatwe piłki, nawet wtedy, gdy nikt go specjalnie nie naciskał. Brakowało mu szybkości i dynamiki. Wszystko trwało za długo.
Szczególnie mocne słowa padły, gdy Boulahrouz porównał Duńczyka do… baru szybkiej obsługi na boisku: – W pewnym momencie, przy sytuacji na spalonym, wyglądało to jak snackbar w piłkarskich butach. On po prostu nie mógł ruszyć do przodu. Mam wręcz wrażenie, że jest trochę za ciężki – stwierdził, wywołując śmiech w studiu.
Boulahrouz nie szczędził krytyki również całej ofensywie Feyenoordu, która kosztowała klub niemal dwadzieścia milionów euro. – Rozumiem, że Robin chroni swoich zawodników, ale to nie są piłkarze na najwyższym poziomie. Borges gra bez przekonania, zbyt indywidualnie, bez realnego wpływu na drużynę.
Były obrońca odniósł się także do bramki, którą Feyenoord stracił w końcówce spotkania: – Dziś piłkarze często myślą, że samo bieganie obok przeciwnika wystarczy. Watanabe podążał za rywalem, ale wyglądało to tak, jakby uważał, że swoje zadanie już wykonał. Tymczasem w polu karnym chodzi o coś więcej – trzeba zablokować strzał, rzucić się wślizgiem, przerwać akcję. Samo „bycie obok” nie wystarczy.
Dziennikarz Youri Mulder zwrócił uwagę na pomeczowe słowa Robina van Persiego. Jego zdaniem trener Feyenoordu nie przedstawił wystarczająco konkretnej analizy: – To były ogólniki, które można usłyszeć od pierwszego lepszego szkoleniowca w amatorskiej lidze. Tłumaczenie, że zawodnicy za mało się ruszali, jest zbyt łatwe. Przecież ci piłkarze praktycznie nigdy wcześniej ze sobą nie grali, więc takie problemy można było przewidzieć.
„Teraz rozumiem, dlaczego od początku tak mało grali”
Spotkanie udowodniło przede wszystkim, że to właśnie ofensywa jest największym zmartwieniem trenera – jego alternatywy w ataku wypadły wyjątkowo blado.
– To był naprawdę dramatyczny mecz w wykonaniu obu drużyn – rozpoczął analizę w programie Voetbalpraat Karim El Ahmadi. – W pierwszej połowie Braga broniła się praktycznie całą piątką we własnym polu karnym, ale po przerwie zaczęli wywierać większą presję. I to była dla Feyenoordu prawdziwa próba, podobna do tej z Fenerbahçe.
Eksperci ESPN zwrócili uwagę przede wszystkim na liczbę zmian wprowadzonych przez Van Persiego. – Siedem zmian to naprawdę bardzo dużo, jeśli chcesz wygrać mecz – komentował El Ahmadi. – Takie rotacje robi się, gdy rywal jest słabiutki albo gdy masz już pewny awans. A tutaj na boisko wyszli zawodnicy, których wcześniej prawie w ogóle nie używałeś. Dla mnie to przesada. Przecież dziś spokojnie można grać co trzy–cztery dni. To było po prostu ekstremalne.
Kees Luijckx ocenił, że w środku pola Feyenoord wypadł poprawnie. – Steijn, Timber i Targhalline radzili sobie dobrze, ale już w ataku miałem mnóstwo znaków zapytania. Na treningach w ustawieniach 11 na 11 ci zawodnicy musieli ze sobą grać, więc powinno być widać jakieś zrozumienie. A na boisku? Kompletnie nic z tego nie wynikało.
Zdaniem Luijckxa jedynym jasnym punktem był Gijs Smal. – Zostawił naprawdę dobre wrażenie, był najbardziej kreatywnym piłkarzem na murawie. Ale ogólnie ofensywa wyglądała tak słabo, że trudno to sobie wyobrazić.
El Ahmadi uderzył jeszcze mocniej w sprowadzonych latem zawodników. – To są piłkarze, za których zapłacono poważne pieniądze. W takim razie muszą prezentować wyższy poziom niż to, co pokazali dziś. Tengstedt dotknął piłki raz, i to tylko po to, by źle ją odegrać. Borges zajmował się wyłącznie sobą, a Diarra praktycznie nie miał żadnego udanego kontaktu z piłką. Teraz rozumiem, dlaczego od pierwszego dnia tak mało grali.
„Widać, że Van Persie przenosi tę zasadę także na Ligę Europy”
I ponownie wracamy do zmian, jakich dokonał Van Persie. Wrażenie było takie, że Feyenoord – wraz ze sztabem szkoleniowym – większy priorytet nadaje rywalizacji w Eredivisie niż europejskim rozgrywkom. Tę tezę podchwycono także w AD Voetbalpodcast.
– Jeśli utrzymasz swoją kadrę w jak najlepszym zdrowiu, w tej Eredivisie masz największe szanse na pierwsze lub drugie miejsce – zauważył Maarten Wijffels. – I widać, że Van Persie tę zasadę natychmiast przenosi także na Ligę Europy. Skoro potrafisz zachować drużynę w pełnej gotowości, twoje szanse rosną. Dodatkowo daje w ten sposób innym zawodnikom możliwość złapania rytmu.
Mimo racjonalnych argumentów, dziennikarz nie ukrywał, że przeciętny kibic Feyenoordu mógł być sfrustrowany oglądając to spotkanie. – Gdybym był sympatykiem tego klubu, oglądałbym ten mecz ze wściekłością. To przecież Liga Europy. Ale ponieważ Eredivisie w tym sezonie jest niezwykle wyrównana, wszyscy – czy to Feyenoord, AZ, PSV, czy Ajax – wychodzą z założenia, że miejsce w czołowej dwójce jest w zasięgu. Problem w tym, że Feyenoord daleki jest od regularności, bo każde spotkanie poza Rotterdamem kończy się remisem albo porażką.
Przed meczem Van Persie bronił swojego wyboru składu, podkreślając, że nie chodzi o wystawienie „drużyny B” i że zawodnikom, którzy wyszli na boisko, nie należy w ten sposób umniejszać. Wijffels ocenił jednak sprawę inaczej: – To miało bardzo dużo wspólnego z „jednastką B”. Bo jeśli spojrzysz przez pryzmat szerokości tej kadry, to okazuje się, że wcale nie jest tak dobrze. W drugiej połowie przez bardzo długi czas Feyenoord nie stworzył ani jednej sytuacji bramkowej.
Dziennikarza zdziwiła również nieobecność Justina Bijlowa między słupkami. – W sytuacji, gdy zmieniasz niemal całe jedenastkę, można by się spodziewać, że dasz mu kilka minut gry. Tym bardziej, że Wellenreuther również może w każdej chwili złapać uraz – mówił Wijffels.
Na ten wątek odpowiedział Etienne Verhoeff: – To być może mówi nam coś więcej o samej pozycji bramkarza w Feyenoordzie.
Komentarze (0)