Tuż po zakończeniu przegranego meczu sparingowego z KAA Gent Robin van Persie pojawił się przed kamerą klubowej telewizji Feyenoord ONE. Szkoleniowiec Feyenoordu wyraźnie wzruszony nie chciał rozmawiać o samej grze. Całą uwagę poświęcił dramatycznemu zdarzeniu, w którym poważnie ucierpiał Thomas Beelen.
— „To jest w tej chwili jedyna rzecz, o której myślimy” — rozpoczął Van Persie. — „Szczerze mówiąc, ten mecz mógłby dla mnie nie istnieć. Cały zespół jest myślami przy Thomasie. Sytuacja wygląda bardzo poważnie i to nas ogromnie martwi. W ciągu najbliższych dni dowiemy się, jak poważny jest jego uraz. W obecnej sytuacji nie ma sensu analizować tego spotkania” — dodał wyraźnie poruszony trener.
Van Persie opowiedział również o tym, co działo się po zejściu zawodników do szatni. — „Po powrocie do szatni zapytałem chłopaków, czy chcą kontynuować mecz. Zespół odbył krótką rozmowę i zdecydował się rozegrać ostatnie trzydzieści minut drugiej części gry. Dla mnie obie decyzje byłyby zrozumiałe. To oczywiste, że wydarzenia tej rangi mają ogromny wpływ na psychikę zawodników” — podkreślił. — „W takich chwilach trzeba być w stanie grać dalej” — kontynuował Van Persie, nadal wyraźnie wstrząśnięty.
— „Dlatego zadałem im to pytanie — czy po tak dramatycznym zdarzeniu są w stanie wrócić na boisko. Potrzebowali chwili, by dojść do siebie, i ostatecznie podjęli decyzję, by kontynuować grę.”
Trener Feyenoordu odniósł się także do sytuacji Hélio Vareli, który brał udział w niefortunnym zderzeniu z Beelenem. — „Rozmawiałem z nim chwilę po wszystkim — był kompletnie załamany i zalany łzami. Obejrzałem już powtórki sytuacji i nie dostrzegłem u niego żadnej złej intencji. Powiedziałem mu to wprost. To był po prostu nieszczęśliwy wypadek.”
Komentarze (0)