Magazyn piłkarski Voetbal International świętuje swoje 60-lecie istnienia. Z tej okazji regularnie publikuje artykuły przypominające najważniejsze momenty z historii holenderskiego futbolu. Jednym z nich jest niezwykły sezon 2001/2002, w którym Feyenoord, z Pierre’em van Hooijdonkiem na czele, sięgnął po Puchar UEFA.
Dziennikarz Bjorn Goorden opisuje, jak kluczową rolę w tamtym sukcesie odegrał van Hooijdonk. Jego wpływ na grę drużyny był tak wielki, że – zdaniem autora – zasłużyłby nawet na pomnik przy De Kuip. - Pomyślcie tylko o tych jedenastu golach z rzutów wolnych w jednym sezonie. To osiągnięcie, które trudno będzie komukolwiek powtórzyć – podkreśla Goorden.
Powrót do Feyenoordu
Latem 2001 roku van Hooijdonk w końcu trafił do Feyenoordu, mimo że wcześniejsze próby sprowadzenia go do Rotterdamu kończyły się fiaskiem. Miał już wtedy 32 lata, ale wciąż imponował formą i skutecznością. Trener Bert van Marwijk nie miał wątpliwości – jego doświadczenie i precyzja mogły dać drużynie ogromną wartość.
Rutyna, która uczyniła go mistrzem
Jak opisuje Voetbal International, skuteczność van Hooijdonka w rzutach wolnych nie była dziełem przypadku – to efekt wieloletniego treningu. Już jako dziecko spędzał godziny na boisku, ustawiając piłkę na skraju pola karnego i strzelając, aż w końcu trafił. Potem przesuwał ją metr dalej i powtarzał ćwiczenie, aż stał się mistrzem stałych fragmentów gry.
Feyenoord mógł być tylko wdzięczny za tę żelazną konsekwencję. Dzięki niej niemal każdy rzut wolny zamieniał się w "rzut karny" dla Pi-Air – bo taką ksywkę zyskał wśród kibiców.
Triumf w Pucharze UEFA
Po wygranym finale Pucharu UEFA van Hooijdonk przewidywał, że będzie to ostatni europejski triumf holenderskiego klubu na długi czas. - Nie zdziwiłbym się, gdyby żaden klub z Holandii nie wygrał już europejskiego trofeum. Po prostu nie nadążamy za wielkimi pieniędzmi. To sprawia, że ten sukces jest jeszcze cenniejszy – mówił po historycznym zwycięstwie.
W sezonie 2001/2002 zdobył 33 gole, w tym dwa w finale przeciwko Borussii Dortmund. Jego ostatnia bramka w tym meczu padła po rzucie wolnym, co oznaczało, że w całym sezonie strzelił w ten sposób aż 11(!) razy. Dawało to imponującą średnią – jeden gol z rzutu wolnego na cztery mecze.
Legenda, która trwa
Historia Pierre’a van Hooijdonka w Feyenoordzie to nie tylko statystyki, ale także emocje, które wciąż żyją w sercach kibiców. Jego wkład w sukces klubu, niezwykła skuteczność i charyzma sprawiły, że stał się jedną z ikon De Kuip.
Komentarze (0)