W Feyenoordzie nie brakuje osób, które z ulgą przyjęły nadejście zimowej przerwy. Klub rozpoczął sezon bardzo obiecująco, jednak w ostatnich dwunastu spotkaniach zdołał odnieść zaledwie trzy zwycięstwa. W programie Studio Voetbal podjęto próbę znalezienia przyczyn tej wyraźnej zadyszki formy.
Jednym z głosów w dyskusji był dziennikarz specjalizujący się w analizie danych, Bart Frouws, który zwrócił uwagę na niepokojące statystyki dotyczące końcówek meczów. – Przeciwko FC Twente ostatecznie się udało, ale Feyenoord traci niewiarygodnie dużo bramek w końcowych fragmentach spotkań. Niemal połowa wszystkich straconych goli pada w ostatnich piętnastu minutach. To absurdalnie dużo, zwłaszcza jeśli zestawimy to z PSV i Ajaksem – podkreślił.
Liczba goli straconych po 75. minucie meczu – procent całości straconych bramek:
Feyenoord – 20 goli (47%)
PSV – 5 goli (15%)
Ajax – 3 gole (7%)
Zdaniem Frouwsa źródło tych liczb tkwi przede wszystkim w intensywności stylu gry, jaki preferuje Feyenoord. – Jeśli spojrzymy na dystanse pokonywane na wysokiej intensywności, Feyenoord znajduje się bardzo wysoko na tle czołowych lig europejskich. Ten zespół wkłada w grę ogromną ilość energii, między innymi poprzez agresywny pressing. Początkowo to działa znakomicie: Feyenoord ma najwięcej odbiorów piłki wysoko na połowie rywala i spośród wszystkich drużyn Eredivisie stwarza z tego najwięcej sytuacji strzeleckich. W tym aspekcie wykonują swoją pracę bardzo dobrze – zaznaczył.
Taki sposób gry niesie jednak również poważne konsekwencje. – Jeśli przeciwnik zdoła wyjść spod pressingu, robi się kompletnie otwarta przestrzeń. W trakcie całego meczu zawodnicy wykonują niewiarygodną ilość sprintów. Nic więc dziwnego, że pod koniec są zwyczajnie wypaleni. Moim zdaniem to w dużej mierze tłumaczy liczbę goli traconych w końcówkach – dodał Frouws.
Również w meczu z FC Twente Feyenoord miał problemy tego typu, na co zwrócił uwagę Pierre van Hooijdonk. Były reprezentant Holandii wskazał konkretną sytuację przy straconej bramce w 19. minucie.
– FC Twente miało w polu karnym pięciu zawodników przeciwko siedmiu graczom Feyenoordu. W takiej sytuacji nie powinno dojść do straty gola. Feyenoord bronił nisko, ale odległości między formacjami wciąż były zbyt duże. To powoduje chaos w poruszaniu się, szczególnie u pomocników – ocenił.
Podobne spostrzeżenia miał Wim Kieft. – Odniosłem wrażenie, że zawodnicy cofali się zdecydowanie za głęboko. Presja była ogromna – zarówno na trenerze, jak i na piłkarzach. Quinten Timber od dłuższego czasu prezentuje się, moim zdaniem, naprawdę dramatycznie. Nie da się go porównać z Timberem, którego oglądaliśmy w poprzednich sezonach. Z kolei Luciano Valente chciał robić za dużo. To godne pochwały, ale w praktyce nie przyniosło żadnego efektu – stwierdził bez ogródek.
W całej analizie nie zabrakło jednak także pozytywnego akcentu. Eksperci pochwalili występ strzelca bramki, Gonçalo Borgesa. – To było przepiękne trafienie – ocenił Van Hooijdonk. – Trzeba też uczciwie powiedzieć, że zagrał dobry mecz. Mam wrażenie, że nie jest aż tak słaby, jak – przez to, że rzadko dostaje szanse – wszyscy zaczęliśmy sądzić – dodał.
Van Hooijdonk podkreślił również, że Borges wnosił zagrożenie skrzydłami, regularnie próbując mijać rywali dzięki szybkości. – Tego praktycznie już się nie ogląda, zwłaszcza na prawej stronie, gdzie zazwyczaj występuje Anis Hadj-Moussa. Borges stworzył w tym spotkaniu kilka groźnych sytuacji, nawet jeśli nie było ich wiele. A sposób wykończenia akcji zewnętrzną częścią stopy? Znakomity. To była naprawdę obłędna bramka – podsumował.
Komentarze (0)