Feyenoord doznał w niedzielne popołudnie bolesnej porażki na własnym stadionie, przegrywając z PSV Eindhoven 2:3. Spotkanie na De Kuip rozpoczęło się dla gospodarzy znakomicie – szybkie prowadzenie 2:0 zapowiadało pełną kontrolę nad meczem. Jednak drużyna prowadzona przez Robina van Persiego całkowicie się posypała w drugiej połowie. PSV przejęło inicjatywę, odrobiło straty i ostatecznie sięgnęło po trzy punkty.
W efekcie Feyenoord stracił definitywnie szansę na zajęcie drugiego miejsca w tabeli. – To był mecz o dwóch obliczach – stwierdził po ostatnim gwizdku Danny Koevermans w rozmowie z ESPN.
– W pierwszej połowie PSV praktycznie nie istniało na boisku, ale w drugiej Feyenoord zniknął z radaru. Piłkarze z Eindhoven przejęli całkowitą kontrolę i nie oddali jej do końca. Widać było, że Feyenoord ledwo łapał oddech.
Również Kees Kwakman, który jeszcze w przerwie chwalił podopiecznych Van Persiego, nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył po zmianie stron.
– PSV zagrało świetną drugą połowę – ocenił. – Zarówno z piłką przy nodze, jak i bez niej, byli znacznie bardziej zorganizowani. Obrońcy podchodzili wyżej, z drugiej linii pojawiła się głębia, a skrzydła zaczęły stwarzać realne zagrożenie. Tylko nie mogę pojąć, dlaczego Feyenoord tak długo czekał ze zmianami. To dla mnie kompletnie niezrozumiałe.
– PSV wygrało ten mecz także fizycznie – kontynuował Kwakman. – Byli wyraźnie lepiej przygotowani kondycyjnie. Po godzinie gry Feyenoord był już wypompowany. Read, Paixão i Ueda mieli skurcze, a mimo to Van Persie zdecydował się na pierwszą poważną zmianę dopiero w 74. minucie, wpuszczając Stengsa. Dla mnie to błąd. Już dużo wcześniej posłałbym na boisko Bueno, żeby zatrzymać Desta na lewej stronie. To była słaba reakcja sztabu Feyenoordu. Choć oczywiście trzeba przede wszystkim pochwalić PSV – zagrali znakomitą drugą połowę i zasłużenie zwyciężyli.
Komentarze (0)