Feyenoord pod wodzą Robina van Persiego wchodzi w przerwę zimową jako wicelider Eredivisie. Podobnie jak w poprzednim sezonie, po pierwszej części rozgrywek rotterdamski klub zgromadził 35 punktów. Strata do lidera tabeli, PSV Eindhoven, urosła jednak już do jedenastu „oczek”, co coraz mocniej rzutuje na ocenę bieżącej kampanii.
Zdaniem Martijna Krabbendama z tygodnika Voetbal International obecna sytuacja Feyenoordu wykazuje uderzające podobieństwa do tej sprzed roku, kiedy to w lutym z posadą pożegnał się trener Brian Priske. – Jeśli spojrzysz na tamto zwolnienie i na ówczesny komunikat klubu, mówiono w nim o braku rozwoju w grze, zbyt małej liczbie punktów i przekonaniu, że w przyszłości nie będzie lepiej. Czy nie da się tego dziś jeden do jednego przenieść na aktualną sytuację Feyenoordu? – pyta retorycznie dziennikarz.
Van Persie podczas zeszłotygodniowego spotkania z mediami podkreślał, że jest zadowolony z wielu aspektów funkcjonowania drużyny. Krabbendam uważa jednak, że kierownictwo klubu nie może podzielać takiej oceny. Feyenoord przeznaczył na wzmocnienia rekordowe środki finansowe, tymczasem wyniki sportowe pozostają wyraźnie poniżej oczekiwań. – Jeśli jako klub akceptujesz taką sytuację, to po prostu nie może być mowy o ambicjach na najwyższym poziomie. Odpadłeś już ze wszystkich rozgrywek: z pucharu, z Europy, a do PSV tracisz jedenaście punktów. Jeżeli uznajesz to za w porządku, to znaczy, że godzisz się na rolę klubu nie aspirującego do roli bycia topowym. A moim zdaniem Feyenoord nie może sobie na to pozwolić. Coś musi się zmienić – może ktoś dołączyć do sztabu, może trzeba zmienić sposób gry. Van Persie mówi, że świetnie współpracuje ze swoim zespołem, ale jeśli ja kiedyś w szkole bardzo się starałem, a dostałem ocenę niedostateczną, to i tak nie przechodziłem do następnej klasy. Mogłem powiedzieć, że dobrze mi się pracowało, tylko że o to w ogóle nie chodzi! – argumentuje Krabbendam.
Dziennikarz zaznacza przy tym, że odejście Van Persiego nie musi być w tym momencie rozwiązaniem, jednak zdecydowanie widzi potrzebę reakcji ze strony władz klubu. – Nie musi dojść do zwolnienia trenera, ale coś musi się wydarzyć – podkreśla. Jednocześnie ostrzega przed zbyt powierzchowną oceną sytuacji na podstawie samego miejsca w tabeli. – Nie wolno dać się oślepić drugiej pozycji. Trzeba spojrzeć na to, w jaki sposób ona została osiągnięta. Czy naprawdę mamy być zadowoleni tylko dlatego, że Ajax i AZ, a zwłaszcza na początku sezonu także Twente, kompletnie sobie nie radzili? To przecież również część rzeczywistości – zauważa.
W samym Feyenoordzie zaplanowano gruntowną, krytyczną ocenę, w którą zaangażowana zostanie także Rada Nadzorcza. Proces ten z dystansu śledzi dyrektor generalny Dennis te Kloese, który przebywa obecnie w Meksyku. – Dyrektor jest na urlopie w Meksyku. W klubie podkreślano, że w jego życiu prywatnym pojawiła się sytuacja, która wymagała tej podróży. Może więc oceniać wszystko jedynie z daleka. Analiza ma zostać przeprowadzona wspólnie z Radą Nadzorczą, co samo w sobie jest interesujące, bo zasiadają w niej Toon van Bodegom oraz Sjaak Troost, który sam był kiedyś dyrektorem technicznym i – delikatnie mówiąc – nie był to sukces. Jestem bardzo ciekaw, jak oni na to spojrzą. Bo jeśli jako kierownictwo uznajesz ten stan rzeczy za wystarczająco dobry, to właściwie możesz się pakować. Nie mówię, że Van Persie musi odejść, ale konieczna jest bardzo krytyczna analiza. Jak wysoko stawiasz poprzeczkę, jeśli akceptujesz taki poziom? – podsumowuje Krabbendam.
Zapytany o perspektywy na drugą część sezonu, Krabbendam pozostaje ostrożny w prognozach. – Do gry wrócą zawodnicy po kontuzjach, ale nie będzie ich wielu. Moder, Trauner i kilku innych wciąż pozostaną poza składem przez dłuższy czas. Widać też, że część piłkarzy nie emanuje pewnością siebie – wystarczy spojrzeć na skrzydłowych. Tam rotacje były bardzo duże. Grają z poczuciem, że mają „prąd w butach”: jeden błąd i od razu wchodzi kolejny zawodnik. To schemat, który w tym Feyenoordzie powtarza się od pewnego czasu. Przerwa zimowa potrwa około dziesięciu dni, a 2 stycznia zespół wznowi treningi w Hiszpanii. Nie potrafię sobie wyobrazić, że wydarzy się jakiś mały cud i Feyenoord nagle zacznie grać jak FC Barcelona – kończy dziennikarz.
Komentarze (0)