Tak się zastanawiam, czy to dlatego, że nie daję na tacę, czy też dlatego, że nie przestrzegam ramadanu, a może chodzi o to, że nie uczestniczę w smoleńskich miesięcznicach, chociaż może za wszystkim stoi lewacka żydomasoneria? Jakakolwiek była tego przyczyna, stało się, kolejna przerwa, kolejny powrót po przymusowej przerwie, nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, dzięki nadmiarowi wolnego czasu, mogłem zastanowić się czego tym razem się przyczepić, pozostało tylko przelać narzekanie na „papier”, dlatego też w tym momencie chciałbym podziękować właścicielowi marki Guiness, za dostarczenie mi przepysznej weny w płynie.
Wyobraźmy sobie, że chcemy stworzyć schemat, polityki transferowej czołowego klubu Eredivisie, sprawa jest prosta, klub taki, albo szkoli sobie gracza od podstaw, albo ściąga młodą perełkę za grosze, piłkarz taki ogrywa się w lidze, przy odrobinie szczęścia również i w juropejskich pucharach, po czym za pokaźną kwotkę trafia do możnych i bogatych futbolowego świata . W takim układzie wszyscy są zadowoleni: możni mający kolejnego utalentowanego gracza, któremu mogą zmarnować karierę, nadmiernie wierzący w swoje możliwości kopacz, który marzy o chwale, pieniądzach i zmieniających się co noc kobietach, oraz holenderskie średniaczki, które dzięki pieniądzom z transferu mogą dalej egzystować. Co to jednak za schemat, którego w pełni naukowy sposób nie sprawdziliśmy w rzeczywistości? Niech klub będzie pierwszy, lepszy z brzegu, o ten będzie dobry: Feyenoord, hmmmmm. Zgadza się? NO WŁAŚNIE K***A NIE!!!
Wybaczcie Caps Locka, ale jak wiecie, na nasz kochany klub marudzę strasznie często, czy to w komencioszkach, czy też w moich amatorskich tekstach, raz robię to serio, raz żartem, zawsze jednak w jakiś tam granicach spokoju, ale patrząc na politykę dotycząco transferów nazwijmy je wychodzących, głównie dotyczących naszych wychowanków, liczę na to, że osoba za nie odpowiedzialna zje przypadkiem kilka paczek Xenny Extra. Bo gdzieś w pewnym momencie coś się popieprzyło i to ostro i zamiast przecinania pępowiny i wysyłania piskląt na szerokie wody (tak wiem, porównanie biologicznie poprawne ;) ), jesteśmy dostarczycielami ukształtowanego materiału ludzkiego dla klubów, które jeszcze powinny być naszymi rywalami (PSV), albo wręcz dostarczać tego materiału nam, a nie na odwrót ( Ohayo Twente! ) Ktoś może, powiedzieć, że kryzys, tego wymaga sytuacja, owszem coś w tym jest, ale z drugiej strony, czy tytuł najlepszej szkółki w Holandii naprawdę nic nie znaczy? Czy też może zainteresowanie klubów zagranicznych jest, tyle tylko, że dla klubu istotniejsze jest paręset tysięcy Euro, niż fakt, że wzmacnia konkurencję? A może zawodzi wpajanie przywiązania do klubu, jeżeli tak jest w rzeczywistości, to być może ocena szkółki Feyenoordu jest za wysoka? Ktoś mógłby również skontrować, że to ledwie paru graczy, owszem paru, ale po pierwsze kluczowych, a po drugie, w bardzo krótkim czasie, a sądząc po zapowiedziach dotyczących Leerdama, to nie koniec takich transferów.
Przed nami pierwszy w tym roku Topper i tak patrzę na nasze szanse przez pryzmat stylu gry, jest źle, punkty co prawda są, ale smród padliny roznosi się niemiłosierny. Gra w każdym spotkaniu jest niemiłosiernie szarpana, monotonna, schematyczna, przynosząca na myśl wyrafinowanie taktyczne (zachowując skalę oczywiście) Piasta Gliwice. Skąd taki stan rzeczy? Być może chodzi o zgranie się zespołu, nie minęła odpowiednia ilość czasu, osobiście stawiam jednak na problem jakości materiału ludzkiego. W poprzednim sezonie o jakości zespołu stanowili zawodnicy nieszablonowi, o wysokich umiejętnościach technicznych, w obecnych rozgrywkach zastępują ich gracze, nie o podobnej charakterystyce, lecz walczaki, co się chwali, ale niestety walczaki toporne i to w tej waleczności trzeba szukać szansy w niedzielnym starciu, gdyby odbywało się ono na De Kuip przy fanatycznej publiczności byłoby łatwiej, w Eindhoven trzeba będzie jednak liczyć na własne umiejętności i zaangażowanie.
Na koniec przeprosiny za chaotyczną formę, tekst pisany troszkę na szybko, myśli były, ale na ubranie ich w słowa, brakło trochę czasu, niestety wena w płynie również nie pomogła.
P.S. Co do następnej odsłony cyklu, nie wiem czy ukaże się w terminie, zbieram materiały do poważniejszego tekstu historycznego, to czy się ukaże zależy już od ilości materiałów znajdujących się w Internecie.
Komentarze (1)
mefius1
Guinness duży dobrze Ci służy

szybka kasa deprawuje.
i długotrwała bieda deprawuje.
ofiarą tej drugiej padają nawet modelowe rodziny. ojciec zaczyna chlać, matka się puszczać, dzieciak nad książki i wysoką kulturę fizyczną zaczyna przedkładać towarzystwo osiedlowych zakapiorków.
porównanie może nieco zbyt mocne, ale mój Feyenoord to właśnie taka modelowa rodzina w dobie kryzysu, ze wszystkimi objawami mozolnego wychodzenia na prostą.
a teraz niech nasze walczaki walczą, tną i sieką. niech trzeszczą kości i wióry lecą. w tej intencji pythonowski song
www.youtube.com/watch?v=41v_01_V1ic