Po gwizdku kończącym spotkanie pomiędzy ex zawodnikami Feyenoordu i Celticu, w strefie mieszanej pojawiło się kilku byłych piłkarzy klubu z Rotterdamu – wśród nich Ruben Schaken. Były skrzydłowy zanotował asystę przy bramce Graziano Pellè, który swoim trafieniem zapewnił gospodarzom zwycięstwo.
- Ta nasza stara więź wciąż działa, prawda? – zażartował Schaken po meczu w rozmowie z Voetbal International. 43-letni dziś były prawoskrzydłowy rozegrał w barwach Feyenoordu 138 spotkań, zdobył 18 goli i zaliczył 26 asyst. - To była czysta przyjemność znów z nim zagrać. Niektórzy chłopacy jeszcze od czasu do czasu kopią piłkę, ale my z Graziano już nie. Można powiedzieć, że dosłownie zdjęli nas dziś z kanapy i wrzucili na boisko.
Dwaj dawni koledzy z drużyny nie widzieli się przez długie lata, aż do niedawna, gdy przypadkowo spotkali się na weselu Samuela Armenterosa. - Zobaczyłem go po raz pierwszy od dziesięciu lat – wspomina Schaken z uśmiechem. - On zawsze był wyjątkowy. To właśnie on wprowadził do naszej szatni prawdziwą mentalność zwycięzców. Kiedy przegrywał jakąkolwiek gierkę na treningu, kompletnie się wściekał – rywalizacja była w jego naturze.
Włoski napastnik robił jednak wrażenie nie tylko na boisku. - On to prawdziwy Mister Fashion. Straszny elegant. U niego wszystko musiało być idealne – zawsze z żelem do włosów, każdy kosmyk na miejscu. Miał też obsesję na punkcie zapachów i kosmetyków, zawsze wybierał te najdroższe. Ale prawda jest taka, że on niewiele potrzebował, żeby dobrze wyglądać – to po prostu jego natura. Piłkarze generalnie cieszą się powodzeniem u kobiet, ale kiedy Pellè był w pobliżu, cała uwaga kierowała się tylko na niego. My mogliśmy równie dobrze wyjść w workach na śmieci.
Jak się okazuje, również jego podejście do pieniędzy było charakterystyczne. - On uwielbiał wydawać. Ciągle pojawiał się z nowymi, drogimi rzeczami, więc kiedyś zapytałem go: ‘Ty w ogóle coś oszczędzasz?’ A on tylko się roześmiał i powiedział: Ruben, I live like a sheikh, but I’m not one (‘Żyję jak szejk, ale nim nie jestem’). Wydawał każdy zarobiony eurocent, ale zawsze wierzył, że wszystko dobrze się ułoży. I miał rację – później podpisał przecież bardzo lukratywny kontrakt w Chinach. Nawet Pellè nie był w stanie tego przehulać.
Na koniec Schaken z uśmiechem podsumował cały dzień. - To był fantastyczny dzień – już sama podróż tutaj była świetna. Naprawdę się cieszyłem. Z Pellè umówiliśmy się wcześniej, że jeśli zagramy razem, spróbuję mu dograć piłkę na gola. Udało się raz, a właściwie powinno dwa razy – jednego jeszcze mógł strzelić. Ale i tak pokazał swoją klasę. Widać, że nadal ma w sobie tę lekkość gry i znakomite wyczucie piłki. W szatni znowu wróciły wspomnienia – szczególnie z Darylem Janmaatem, moim dawnym kompanem z prawego skrzydła. Przez dwa lata tworzyliśmy świetny duet w Feyenoordzie, doskonale się rozumieliśmy. To był naprawdę wspaniały, pełen emocji dzień.
Komentarze (0)