Sem Steijn zakończył niedzielnym meczem wyjątkowy tydzień. Na Het Kasteel zdobył bramkę dla FC Twente w meczu ze Spartą (0-2, red.), co było jego 24. trafieniem w tym sezonie. Tym samym odniósł trzecie zwycięstwo nad drużyną prowadzoną przez jego ojca, Mauricea. W dodatku w minionych dniach oficjalnie ogłoszono, że od przyszłego sezonu będzie reprezentował barwy Feyenoordu.
– Myślę, że jestem piłkarzem, który dobrze wpisuje się w filozofię klubu – mówi Steijn. – Styl gry, moja osobowość, a także fakt, że pochodzę z tego regionu, sprawiają, że widzę w tym transferze bardzo dobre dopasowanie. Od dłuższego czasu traktowałem Feyenoord jako naturalny krok naprzód i jestem naprawdę szczęśliwy, że ten ruch się ziścił.
23-latek podejmował decyzję o przeprowadzce do Rotterdamu wspólnie z ojcem, z którym tworzy bardzo zgrany duet. – Już wcześniej rozmawialiśmy o tym, że Feyenoord to kierunek, który nas interesuje. Gdy klub się zgłosił, nie mieliśmy wątpliwości – wspomina.
Ojciec piłkarza, Maurice Steijn, również nie kryje zadowolenia i przekonania, że ten transfer ma sens. – Wszyscy jesteśmy bardzo dumni. W tej sytuacji nie ma przegranych: zadowolony jest Sem, FC Twente, no i oczywiście Feyenoord. On nieustannie się rozwija i regularnie osiąga wyższy poziom. Nigdy nie odpuszcza jeśli chodzi o walkę. Jestem przekonany, że to będzie udany 'związek' – podkreśla.
Mimo zamieszania wokół swojej osoby, Sem zachował rutynę i spokój. – Robiłem to, co zwykle. Cieszę się, że sytuacja została wyjaśniona, bo teraz mogę w pełni skoncentrować się na końcówce sezonu w FC Twente – przyznaje.
Maurice nie jest zaskoczony podejściem swojego syna. – On każdego dnia dąży do tego, by być lepszym. Ma niesamowitą koncentrację i zawsze daje z siebie wszystko dla drużyny, którą reprezentuje. Jest bardzo opanowany i konsekwentny.
Imponująca skuteczność
Steijn rozgrywa znakomity sezon w barwach Tukkers. Jako środkowy pomocnik zdobył już 24 bramki w rozgrywkach ligowych, co jest osiągnięciem absolutnie wyjątkowym. Ostatnim pomocnikiem, który mógł się pochwalić podobnym dorobkiem, był Jari Litmanen w sezonie 1993/94 – a więc ponad trzy dekady temu.
To właśnie skuteczność sprawiła, że Feyenoord postanowił po niego sięgnąć. – Jest typem zawodnika, który wniesie do zespołu coś innego niż piłkarze, których już mamy – mówił Robin van Persie podczas konferencji prasowej przed meczem z Heraclesem. – Oczywiście będzie musiał się zaadaptować, jak każdy nowy zawodnik – dodał jednak, studząc nieco oczekiwania.
Steijn miał już okazję porozmawiać z nowym szkoleniowcem, choć nie chciał zdradzać zbyt wielu szczegółów. – Trener widzi we mnie zawodnika, który pasuje do jego stylu gry. Jasno zaznaczył też, że oczekuje ode mnie bramek – zdradza lakonicznie.
Szum medialny i stąpanie po ziemi
Ostatnie tygodnie były dla Steijna intensywne także pod względem medialnym – jego nazwisko i twarz pojawiały się dosłownie wszędzie. – Otwierasz jakąkolwiek stronę i natychmiast widzisz siebie. Wszyscy mają jakąś opinię. Byłem ciekaw, więc zacząłem to wszystko czytać. Cieszę się, że teraz wszystko się już uspokoiło – mówi z lekkim zaskoczeniem.
Mimo medialnego zamieszania, zawodnik zachowuje pokorę. – Teraz przede mną najważniejsze – muszę to wszystko jeszcze pokazać na boisku. Jestem niesamowicie zmotywowany i mam ogromną ochotę, by ta przygoda okazała się sukcesem – kończy.
Komentarze (0)