Marcos Senesi we wrześniu ubiegłego roku zmienił San Lorenzo na Feyenoord. Po trudnych początkach, teraz obrońca robi na wszystkich ogromne wrażenie, a on sam nie może nachwalić się atmosfery na stadionie.
- Atmosfera na De Kuip przypomina mi wiele stadionów w Ameryce Południowej - mówi w obszernym wywiadzie na łamach magazynu ELF Voetbal.
- Kibice tutaj są tak fanatyczni i zawsze wspierają klub. Jestem wdzięczny, że mogę grać przy ich wsparciu. Kiedy byłem młody, głównie patrzyłem na duże kluby w Argentynie, takie jak Boca Juniors. A kiedy już podrosłem, często marzyłem, żeby zagrać w największych klubach świata, jak FC Barcelona, Real Madryt czy Manchester United - wspomina wcześniejsze lata Senesi.
- Teraz jestem w Holandii, co mnie bardzo cieszy. Zanim trafiłem do Feyenoordu, wiele słyszałem o klubie i o tym stadionie. Pierwszy raz na De Kuip zagrałem z Heraklesem Almelo. Wyjątkowy moment, piękne wspomnienie, które zawsze będę ze sobą nosić. Jestem też wdzięczny, że kiedy byłem już w Rotterdamie, moja matka była ze mną i że mogliśmy razem zwiedzać miasto. Teraz, kiedy mam swoją dziewczynę i mieszkanie, czuję się świetnie. Zaczynam czuć się jak w domu w tym fantastycznym mieście - dodał Marcos.
Komentarze (1)
Mazowszanin
Nigdzie nie ma takiej atmosfery jaka jest w ameryce poludniowej - w europie nie ma takiej pasji. Widzialem te skroty San Lorenzo i bylem pod sporym wrazeniem tamtejszych ultrasow. Nikt sie nie moze z nimi rownac, po prostu.
Polecam wklepac w youtube : "san lorenzo ultras". czy "boca ultras" Tam futbol to religia, w europie tylko rozrywka.