Pierwsza połowa niewiele nam zafundowała. W sumie można ją streścić do dwóch rzeczy. A dokładnie do dwóch karnych. Najpierw do faulu Botteghina w 4. minucie, a później w 12. minucie Nieuwkoopa, chociaż tutaj zawodnika rywali popisał się niezłym aktorstwem, ale to wystarczyło, żeby nabrać jeszcze gorszego od Feyenoordu serbskiego sędziego. Obie jedenastki na gole zamienił Michael Liendl. Po 0-2 goście całkowicie się zamurowali, a Feyenoord tylko walił jak w mur. 0 celnych strzałów mówiło wszystko, a pierwsze poważne zagrożenie to strzał Linssena po dośrodkowaniu Hapsa w 44. minucie. I znów niecelnie.
Feyenoord nie oddał strzału na bramkę w pierwszej połowie spotkania na własnym stadionie po raz pierwszy od 25 lutego 2018 roku, kiedy grali z PSV w Eredivisie. Swoich szans szukał też czasami Berghuis, ale jak był w słabej dyspozycji, tak i pozostawał dalej i nie potrafił nawet celnie uderzyć z rzutu wolnego. I to było na tyle w pierwszej połowie. Po kilku minutach drugiej części gry, w końcu się doczekaliśmy. Szybka kontra Feyenoordu, Narsingh popędził z piłką do końcowej linii, mocno dograł w pole karne a tam najlepiej odnalazł się Berghuis, który w końcu się przełamał i bardzo pewnym strzałem pokonał bramkarza.
Chwilę po tym, uderza Bryan Linssen, bramkarz broni. Następnie piłka trafia prosto pod nogi Lutsharela Geertruidy, ale ten trafia w słupek. Rzut rożny za rzutem rożnym. Rzut wolny za rzutem wolnym. Portowcy naciskali, brakowało już dosłownie centymetrów do wyrównania. 57. minuta to firmowe uderzenie Berghuisa z lewej nogi, ale bramkarz Austriaków znów wybija piłkę. Następne kilkanaście sekund, rzut rożny i najlepiej w polu karnym pokazuje się Linssen, oddaje strzał głową, ale obok słupka. Nie pierwszy raz Holender pudłuje w dogodnej sytuacji Po nawałnicy Feyenoordu, rywale strzelają na 3-1...Po raz trzeci Liendl.
Przy okazji, kontuzji doznał też Bijlow, ale ostatecznie dał radę kontynuować grę. Rywale skuteczni do bólu. Trzy strzały, trzy gole. Dramat. 65. minuta i...ZNÓW KARNY! DLA RYWALI! Tym razem serbski sędzia dopatrzył się faulu Bijlowa. Dejan Joveljic na 1-4. Szalony wieczór. Szalony sędzia. Szalenie słaby Feyenoord. Drużyna Advocaata w kolejnych minutach praktycznie nie istniała. Nie działo się kompletnie nic. I tak do końca. Feyenoord przegrywa sam ze sobą, z rywalem i arbitrem.
Komentarze (0)