Transfer Harmeeta Singha otwiera przed Feyenoordem drzwi do Indii, do jednej z najszybciej rozwijających się gospodarek świata. Rodzina Singha jest z Pendżabu, prowincji leżącej na granicy z Pakistanem, skąd wyemigrowali do Norwegii.
Nowy gracz Feyenoordu urodził się w Oslo. Singha nadal wiąże bardzo silna więź z krajem rodziców. - Gram dla reprezentacji Norwegii, ale Indie są w moim sercu. Nawet mój styl gry jest częściowo indyjski - przyznaje.
Młokos wie, że udział Feyenoordu w Lidze Mistrzów nie przejdzie niezauważony nad brzegiem Gangesu. - Indie to przede wszystkim kraj krykieta i hokeja, ale dynamicznie rozwijającym się sportem jest też piłka nożna - opowiada.
Niegdyś Feyenoord pozyskał Japończyka Shinjiego Ono. Doświadczenie pokazuje, że takowe transfery zazwyczaj z nawiązką się zwracają.
Komentarze (4)
Jakub
Indie są bardzo podobne do Chin, jeśli chodzi o specyfikę rynku, czyli spore rozwarstwienie społeczne, w zasadzie to silniejsze niż w Chinach (słynne kasty) no i druga kwestia, że jest to rynek jednak nie na takim stopniu rozwoju jak chociażby właśnie kraj środka, a tym bardziej nie jak Japonia, czy Korea, jest to obok Brazylii i Chin właśnie rynek najbardziej się rozwijający, pytanie jednak czy zamożnii Hindusi (bo tylko na takich można jednak liczyć) w ogóle za interesują się kimś taki jak Singh, który bądź co bądź nie reprezentuje Indii w piłce nożnej, która zresztą swoją popularność dopiero zaczyna zdobywać.
DamianM
Rynek azjatycki nieco różni się od tego, co nie zmienia faktu, że na pewno też będzie przynosił korzyści.
Obiektywny
Chłopak się zapowiada zajebiście, zobaczymy co potrafi w meczach z lepszymi.
Eli
Racja, takie transfery z punktu marketingowego zawsze przynosiły zyski potęzne.