Feyenoord ogłosił w poniedziałek, że kontrakt Aymena Slitiego został przedłużony aż do lata 2029 roku. Dotychczasowa umowa młodego skrzydłowego obowiązywała do 2026 roku, jednak dzięki nowej decyzji klub wyraźnie pokazuje, że wiąże z nim długoterminowe plany. Uroczyste podpisanie odbyło się NA De Kuip, w obecności najbliższej rodziny i przyjaciół zawodnika.
– To dla mnie niezwykle ważny moment. Czuję ogromne zaufanie ze strony Feyenoordu i mam poczucie, że właśnie tutaj jest mój dom – powiedział Sliti w oficjalnym wywiadzie. – Wszyscy w klubie – od sztabu trenerskiego, przez kolegów z drużyny, aż po pracowników – sprawiają, że czuję się tu naprawdę dobrze. Fakt, że mogłem przedłużyć umowę o kolejne trzy lata, wiele dla mnie znaczy. To dowód, że klub we mnie wierzy, a ja jestem z tego powodu ogromnie szczęśliwy.
Sliti przeszedł pełną ścieżkę w akademii Feyenoordu, gdzie odnosił sukcesy – sięgał po mistrzostwo i krajowy puchar z drużyną do lat 21. Jednym z jego najcenniejszych doświadczeń pozostaje także udział w rozgrywkach UEFA Youth League. – To był wyjątkowy turniej, w którym udało mi się zdobyć kilka pięknych bramek. Zawsze będę to wspominał z ogromnym sentymentem – podkreślił.
Debiut w pierwszej drużynie przyszedł nieoczekiwanie, ale odcisnął mocne piętno na karierze młodego piłkarza. – Igor doznał urazu podczas treningu i nagle to ja musiałem być gotowy. Nie mogłem w to uwierzyć, byłem niesamowicie szczęśliwy. Chwilę później zadebiutowałem w Eredivisie przeciwko mojemu byłemu klubowi, w mieście, w którym się urodziłem. Na trybunach była cała moja rodzina, a ja od razu zdobyłem gola. To były ogromne emocje, nie wiedziałem nawet, jak się cieszyć – wspomina z uśmiechem.
Młody skrzydłowy podkreśla, jak wielką rolę w jego rozwoju odgrywa najbliższe otoczenie. – Moja rodzina znaczy dla mnie wszystko. Zawsze są przy mnie – w dobrych i w trudnych chwilach. Jestem im za to bardzo wdzięczny. Ważne jest też wsparcie trenera, który powtarza mi, żebym pozostał sobą, ciężko pracował i cierpliwie czekał. Ostatnio dostałem pół godziny gry i takie momenty dają mi dodatkową pewność siebie – powiedział.
Sliti doskonale zdaje sobie sprawę, że wejście do pierwszego zespołu to ogromne wyzwanie. – Tutaj zaczyna się prawdziwe męskie granie – intensywne fizycznie i wymagające mentalnie. Dużo uczę się od bardziej doświadczonych kolegów, takich jak Igor czy Aniss. Nawet kiedy mają gorszy dzień, potrafią zachować spokój, wciąż podejmują ryzyko i idą w drybling. To wielka lekcja dla mnie. Ja wiem, co potrafię, i każdego dnia pracuję, aby stawać się lepszym. Ostatecznie to trener decyduje, kto wychodzi w podstawowym składzie – zaznacza.
Na zakończenie rozmowy Sliti wyjawił swoje cele sportowe: – Nie znoszę przegrywać. Chcę wywalczyć sobie miejsce w wyjściowej jedenastce, grać jak najwięcej minut, stawać się silniejszy fizycznie i dojrzalszy mentalnie. Oczywiście marzę też o zdobyciu mistrzostwa z Feyenoordem, wygraniu Pucharu Holandii i jak najdłuższej przygodzie w Lidze Europy.
Komentarze (0)