Jeden mecz u siebie nie jest podobny do drugiego. Dwa tygodnie temu huragan hałasu przetoczył się przez wyprzedany stadion po zwycięskim golu w doliczonym czasie gry przeciwko AZ; w niedzielę liga będzie grana na opustoszałym obiekcie.
Gra w piłkę przy pustych trybunach, wydawało się, że to już przeszłość. Dopóki rząd nie podjął ostatnio nowych środków przeciwko koronawirusowi, w tym zamknięcia stadionów na okres trzech tygodni. Feyenoord będzie więc musiał poradzić sobie bez wsparcia kibiców w co najmniej dwóch meczach u siebie, począwszy od niedzielnego spotkania z PEC Zwolle.
- Musimy to zaakceptować - powiedział Arne Slot, który został zapytany przez media obecne na De Kuip o swoją opinię na temat zakazu wstępu dla publiczności. - Jest to poważna pandemia, w przypadku której trzeba dokonać wielu wyborów. Nie potrafię jednak dostrzec logiki w tej decyzji. Może to coś mówi o mnie, ale nie sądzę, żebym był jedyny. Pomogłoby, gdyby to zostało wyjaśnione, abyśmy mogli to lepiej zrozumieć.
W każdym razie okoliczności tej kolejki będą zupełnie inne niż wcześniej w sezonie, wie o tym także Slot. - Jest to tak naprawdę nowy początek, z nowymi wyzwaniami dla nas. Gra bez naszych kibiców wymaga od nas czegoś innego, czegoś więcej, a jednocześnie musimy dbać o to, by nie było u nas żadnych przypadków. Nie jest to takie łatwe, gdy wokół jest tego tak dużo.
Jakby nie było wystarczająco dużo zmian w ostatnich tygodniach, przeciwnik PEC Zwolle również dokonał zmiany trenera. Drużyna z ostatniego miejsca będzie po raz pierwszy trenowana przez Dicka Schreudera, który zastąpił Arda Langelera, który z kolei opuścił drużynę na początku tego tygodnia.
- To oznacza, że trudno jest przewidzieć, jak będą grać. W każdym razie uważam, że PEC stać na więcej niż pokazali do tej pory, więc od nas zależy, czy nie zaczną od tego w niedzielę - podsumował Slot.
Komentarze (0)