Gdy emocje po efektownym zwycięstwie Feyenoordu zaczęły już opadać, przyszedł czas na rozmowy z zawodnikami w korytarzach stadionu Asito. Do mikrofonów został oddelegowany Gijs Smal - tym razem wyjątkowo uniwersalny bohater spotkania. Obrońca wystąpił zarówno na środku defensywy, jak i na swojej nominalnej pozycji, lewej stronie obrony. Jego wszechstronność szybko stała się jednym z głównych tematów pomeczowego wywiadu.
Jeszcze zanim rozmowa z Hansem Kraayem jr. na dobre się rozpoczęła, głos zabrał ekspert ESPN, Karim El Ahmadi. Wtedy wyszło na jaw, że były pomocnik Feyenoordu jest... sąsiadem Smala. - W windzie też dużo mówi. Mieszkamy w tym samym budynku, więc od czasu do czasu się spotykamy.
Smal przyznał, że decyzja trenera była dla niego zaskoczeniem. - Po treningu dowiedziałem się, że mam zagrać na środku obrony. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, to że zagram przeciwko mojemu najlepszemu przyjacielowi. Zaczynaliśmy razem przygodę z piłką i teraz spotykamy się na tym poziomie. To coś, z czego naprawdę możemy być dumni.
Choć wynik był przekonujący, Smal nie ukrywał, że nie wszystko wyglądało idealnie. - W pierwszej połowie momentami byliśmy zbyt niedokładni. Na szczęście mieliśmy skuteczność - każda sytuacja kończyła się bramką, co ułatwiło nam grę i dało pewność w rozegraniu. W drugiej połowie utrzymaliśmy intensywność i to przełożyło się na wysokie zwycięstwo. To naprawdę był dobry dzień.
Na koniec rozmowy lewy obrońca Feyenoordu z uśmiechem na twarzy wystosował nietypowy apel do swojego trenera. - Już na odprawie mówiłem, że czekam na moment, kiedy wystawi mnie na prawym skrzydle. Wtedy będę mógł, niczym Arjen Robben, zejść do środka i uderzyć. Ale jak na razie trener jeszcze nie chce w to uwierzyć - żartował Smal.
Komentarze (0)