Jaap Stam poprowadził Feyenoord Rotterdam w zaledwie osiemnastu meczach. Po haniebnej porażce 4:0 z Ajaksem w październiku ubiegłego roku były obrońca zrezygnował, ale decyzja o opuszczeniu De Kuip nie zapadła z dnia na dzień.
Stam widział, jak dyrektor techniczny Martin van Geel i dyrektor generalny Jan de Jong opuszczają De Kuip w krótkim odstępie czasu, w wyniku czego pojawiły się niezbędne wątpliwości u byłego reprezentanta Oranje.
- Już uzgodniłem z Martinem i Janem szczegóły dotyczące selekcji i graczy, którzy mogą odejść, takie rzeczy - wspomina Stam w rozmowie z Goal.
- Ale w ostatnim tygodniu, gdy byłem jeszcze trenerem PEC dowiedziałem się, że Martin opuszcza klub. I na tydzień przed rozpoczęciem nowego sezonu Jan też odszedł. Nagle byłem całkowicie sam w Feyenoordzie - wspomina Jaap.
- Nagle stery objęli inni ludzie, którzy nigdy wcześniej nie zajmowali tych pozycji (Sjaak Troost i Mark Koevermans, red.) - Kontynuuje Stam. - Powiedziano mi od razu, że nie ma pieniędzy na zakupy.
- Niektórzy zostali sprzedani, ale za te pieniądze i tak nie mogliśmy kupować - dodaje. Podczas przygotowań do nowego sezonu Stam widział, jak Tonny Vilhena (FK Krasnodar) i Jeremiah St. Juste ( FSV Mainz 05) opuszczają szeregi Portowców.
Leroy Fer, Marcos Senesi i Rick Karsdorp zostali sprowadzeni do Rotterdamu, ale Stam pozostał niezadowolony ze składu. - Mieli grać ci, co dotychczas grali niewiele, a ja musiałem też wykorzystywać młodzież - mówi dalej trener.
- To nie był problem sam w sobie. Ale podkreśliłem również, że oczekiwania były być może zbyt wysokie. Naprawdę potrzebowaliśmy czasu, aby się rozwinąć jako zespół. To nie był problem według kierownictwa klubu. Ale ja przez pierwsze cztery-pięć miesięcy musiałem jednocześnie poprawić kondycję piłkarzy i grać o wyniki. Tak to wygląda w piłce nożnej - mówi szczerze w dalszej części rozmowy Holender.
- Doszedłem do wniosku, że nie przyjechałem po to do Feyenoordu i że może być lepiej, kiedy ktoś inny przejmie to ode mnie. Kiedy objąłem urząd, otrzymałem zupełnie inny obraz - powiedział Stam, który przyznaje, że być może popełnił błąd odchodząc z PEC.
- Tak, teraz łatwo się mówi. Miało to związek z ludźmi, którzy odeszli, i tym, co wydarzyło się w ramach przygotowań do nowego sezonu. Czasami byłem w biurze częściej niż na boisku, ponieważ było tak wiele spraw, które wymagały mojej uwagi - usprawiedliwia się dalej.
- Być może zostałbym dłużej w PEC, gdybym widział, jakie problemy są w Feyenoordzie. Wtedy prawdopodobnie podjąłbym inną decyzję. Ale tak nie było i w piłce nożnej sprawy nie zawsze idą tak, jak sobie życzysz.
- Kiedy klub taki jak Feyenoord chce ciebie, szybko myślisz: OK, to brzmi dobrze. Przechodzisz, a nagle okazuje się co innego - podsumował.
Stam niedawno rozmawiał z FC Cincinnati o wolnym stanowisku trenera, ale rozmowy zostały opóźnione z powodu koronawirusa.
Komentarze (0)