Na długo przed otwarciem letniego okna transferowego transfer Sema Steijna do Feyenoordu był już dopięty na ostatni guzik. Ofensywny pomocnik aktualnie korzysta z wakacji w Hiszpanii, by naładować baterie przed nadchodzącym, długim sezonem. Choć zawodnik z Hagi ma okazję do solidnego odpoczynku, musi przez to opuścić turniej młodzieżowy organizowany przez klub KMD – lokalną drużynę, w której stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki.
– Szkoda, że nie mogę być tam osobiście, bo to dla mnie coś wyjątkowego – mówi Steijn w rozmowie z Algemeen Dagblad. – Ale jednocześnie cieszę się, widząc, jak wiele osób angażuje się w organizację tego wydarzenia dla mnie i jak dobrze wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Staram się być w to choć trochę zaangażowany – czasem coś podpiszę, zrobię sobie zdjęcie czy przekażę kilka fantów dla zwycięzców. Ale przyznaję, że większość spraw jest załatwiana za mnie.
Czy jego codzienność bardzo się zmieniła od momentu, gdy został piłkarzem jednego z największych klubów w Holandii? Sam zainteresowany nie jest tego do końca pewien.
– W ostatnim czasie sporo mówi się o mnie w mediach, ale trudno powiedzieć, czy to tylko efekt transferu do Feyenoordu. Oczywiście, sporo uwagi przyciągnął fakt, że zostałem królem strzelców Eredivisie, a do tego wybrano mnie Piłkarzem Roku – podkreśla 23-latek.
– Niemniej jednak ta uwaga jest zauważalna – kontynuuje świeżo upieczony zawodnik Feyenoordu. – Przede wszystkim cieszę się jednak z samego transferu. Perspektywa gry na De Kuip naprawdę mnie ekscytuje – szczerze mówiąc, nie mogę się już doczekać pierwszych minut w barwach Feyenoordu. To spełnienie mojego dziecięcego marzenia.
Komentarze (0)