Reprezentacja Holandii zdobyła w niedzielę trzy punkty w starciu z Litwą, jednak mimo zwycięstwa 3:2 w zespole Oranje dominowało poczucie niedosytu. Gra drużyny nie była przekonująca, a krytyczne głosy pojawiły się już tuż po końcowym gwizdku. Zupełnie inaczej wyglądała jednak sytuacja w przypadku Sema Steijna. Pomocnik Feyenoordu przeżył bowiem wyjątkowy tydzień – zadebiutował w kadrze narodowej, co dla niego samego było ogromnym przełomem.
- Stoję tutaj z ogromną dumą – powiedział Steijn w rozmowie z NOS. - Podczas rozgrzewki trener przygotowywał zmiany i ku mojej radości zdecydował się włączyć mnie do rotacji. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że już po godzinie gry dostanę swoją szansę. To było coś pięknego – mogłem spędzić więcej minut na boisku, po prostu cieszyć się grą, robić swoje i pokazać, co potrafię.
Krótko po wejściu pomocnika Holendrzy zdobyli bramkę na 2:3, która ostatecznie zapewniła zwycięstwo. - To było świetne uczucie – widać, że Koeman powinien częściej robić takie zmiany – zażartował. - Ale poważnie, byłem niesamowicie szczęśliwy. To była dla mnie wspaniały wieczór. Pokazałem, że potrafię wkomponować się w grę drużyny, choć nie udało mi się jeszcze stworzyć sytuacji podbramkowej. Najważniejsze jest jednak to, że spełniło się moje marzenie. Dopiero, gdy zakładasz reprezentacyjną koszulkę, automatycznie myślisz o całej drodze, ciężkiej pracy i wyrzeczeniach. Wtedy czujesz, że było warto.
Steijn podsumował także swoje pierwsze dni spędzone z drużyną narodową. - Ostatnie dni były dla mnie niezwykle pouczające. Treningi na najwyższym poziomie dają możliwość sprawdzenia się i porównania z najlepszymi. To doświadczenie, którego się nie zapomina. Był to dla mnie wyjątkowy tydzień, ukoronowany debiutem w oficjalnym meczu. Tempo gry w Oranje jest zdecydowanie wyższe niż w klubie, a obok ciebie występują zawodnicy o ogromnej jakości. To niesamowite uczucie być częścią takiego zespołu.
Wsparcie ojca z trybun
Szczególną symbolikę miał także fakt, że na trybunach podczas meczu z Litwą obecny był jego ojciec – trener Maurice Steijn. - Tak, wiedziałem, że był na stadionie. Jeszcze się z nim nie widziałem, ale już go szukałem wzrokiem z boiska. Teraz na pewno pójdę się z nim spotkać. To piękne, że mógł zobaczyć mój debiut na żywo.
Komentarze (0)