Feyenoord wraca z wyjazdowego meczu z FC Groningen z jednym punktem. Portowcy szybko objęli prowadzenie po indywidualnej akcji Sekou Cissé. Chwilę potem gospodarze wyrównali za sprawą Leandro Bacuny. Po prawie pół godzinie Feye grało już w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Terence'a Kongoli a Maikel Kieftenbeld szczęśliwie wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Porażka wydawała się nieunikniona, ale gol Bruno Martinsa Indi w ostatniej chwili uchronił drużynę przed przegraną.
Feyenoord już po ośmiu minutach cieszył się z pierwszego trafienia. Sekou Cissé lewym skrzydłem popędził sprintem w stronę bramki rywala i po chwili pokonał Luciano, piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki. Trafienie okazało się jednak fatalne w skutkach, ponieważ gracz z Wybrzeża Kości Słoniowej doznał w tym momencie kontuzji ścięgna. Niemal od razu został zmieniony, a jego miejsce zajął Wesley Verhoek.
Groningen natychmiast rzuciło się do odrabiania strat i szukania wyrównującej bramki. Zespół Maaskanta już kilka minut później wyrównał. Zaczęło się od faulu tuż przed polem karnym i pierwszej żółtej kartki dla Kongolo. Stały fragment gry płaskim strzałem wykorzystał Leandro Bacuna. Kostas Lamprou w tym momencie nawet nie zdążył zareagować. Duma Północy wyrównała a w dodatku w 27.minucie Kongolo obejrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i musiał opuścić plac gry.
Młody zawodnik skusił się na dwa proste błędy i w ostatecznie musiał przedwcześnie wziąć prysznic. Od tego momentu przy głosie przez dłuższy czas byli rywale. Chociaż Portowcy sporadycznie wędrowali pod bramkę Groningen, to grę zdominoowali przeciwnicy. W czterdziestej trzeciej minucie sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Graziano Pellè, ale strzał Włocha bez problemu zatrzymał Luciano. W doliczonym czasie gry Lex Immers dopuszcza się faulu na prawym skrzydle, który zainicjował drugie trafienie dla Groningen.
Najpierw dośrodkowanie w pole karne, wycofanie piłki i szczęśliwe uderzenie z dalszej odległości Maikela Kieftenbelda. Kierunek strzału zmienił Virgil van Dijk, kompletnie myląc Lamprou. Wydawało się, że Feyenoord w drugiej połowie całkowicie się ograniczy, ale Portowcy pozostawali w grze. Jako pierwsi zaatakowali piłkarze z Euroborg, ale rajd Kirma nie został skutecznie wykończony. Podobnie było w 67.minucie, kiedy przeprowadzona została szybka kontra, a De Leeuw już z pola karnego minimalnie uderzył nad poprzeczką.
Czas nieubłaganie zbliżał się ku końcowi. 89. minuta i rzut wolny dla Feyenoordu. Janmaat dośrodkowuje w pole karne, piłkę główkuje jeden z defensorów Groningen, ale wprost pod nogi Martinsa Inndiego, który bez chwili zastanowienia oddał strzał i pokonał Da Silvę. Ogromna radość w obozie Rotterdamczyków i nic dziwnego. Ze względu na okoliczności tego spotkania, remis można uznać za dobry wynik.
FC Groningen – Feyenoord 2-2
Bramki:
10’ 0-1 Cissé
14’ 1-1 Bacuna
45+2’ 2-1 Kieftenbeld
90’ 2-2 Martins Indi
Arbiter: Gözübüyük
Żółte kartki: Kieftenbeld (FC Groningen), Kongolo, Immers, Janmaat (Feyenoord)
Czerwona kartka: Kongolo (Feyenoord)
FC Groningen: Da Silva; Bacuna, Van Dijk, Kwakman, Kappelhof; Sparv, De Leeuw, Kieftenbeld; Schet (88’ Van Moorsel), Zeefuik (61’ Texeira), Kirm.
Feyenoord: Lamprou; Janmaat, Kongolo, Martins Indi, Nelom; Leerdam, Immers, Clasie (70’ Vilhena); Schaken (89’ Achahbar), Pellè, Cissé (13’ Verhoek).
Komentarze (2)
DamianM
Pewnie, jak dla mnie też skończyło się dobrze. Teraz VVV i 020, o dopiero będzie jadka.
Feijenoord
Lepszy rydz niż nic. Szczególnie w takich okolicznościach.