Celtic w czwartek uda się do Rotterdamu na spotkanie Ligi Europy z Feyenoordem. W ostatnich dniach na forach kibiców trwa gorąca dyskusja na temat aktualnej dyspozycji obu drużyn. Choć Feyenoord znajduje się w serii rozczarowujących wyników, to w Glasgow dominuje przede wszystkim niepokój związany z własną sytuacją. Szkocki klub zmaga się z licznymi kontuzjami, słabą głębią składu i przeciętnymi występami ligowymi.
Wielu fanów obejrzało niedawną porażkę Feyenoordu z NEC. Ich zdaniem taki wynik teoretycznie otwiera szanse dla Celticu – gdyby nie fakt, że drużyna sama tkwi w głębokim kryzysie. Jeden z kibiców komentuje, że NEC miał pełną kontrolę nad meczem i dodaje: - NEC całkowicie dominowało drugą połowę. Gdybyśmy sami nie byli w kryzysie, to byłby dla nas mecz do wygrania. Feyenoord wcale nie wygląda imponująco, choć mają kilku dobrych piłkarzy.
Inny sympatyk Celticu stara się spojrzeć na sytuację spokojniej, zwracając uwagę na fatalną formę rotterdamczyków: - Tak, gramy słabo i wyglądamy jak cień samych siebie… Ale Feyenoord ma cztery porażki w pięciu ostatnich spotkaniach. Nie rozumiem, skąd bierze się ta niekontrolowana panika.
W większości komentarzy nie dominuje jednak temat Feyenoordu, lecz problemy Celticu. Część kibiców uważa, że w czwartek drużyna powinna wystąpić w mocno rezerwowym składzie, aby oszczędzić podstawowych graczy na ligę. Pada opinia: - Powinniśmy wystawić zmienników i skupić się na meczu z Hibernianem. To byłaby arogancja sądzić, że zdziałamy coś w Lidze Europy. Liga jest o wiele ważniejsza.
Nie brakuje też frustracji kierowanej w stronę trenera tymczasowego, Martina O’Neilla. Słychać głosy: - Mam nadzieję, że O’Neill okaże się odważniejszy w wyborze składu niż w sobotę. To dziwne widzieć kolejnego trenera tymczasowego, który boi się zmieniać rzeczy, które ewidentnie nie działają.
Pojawia się również krytyka poszczególnych zawodników i ich pozycji na boisku: - McGregor nie powinien grać jako defensywny pomocnik. Najlepiej prezentował się bliżej bramki rywala. I nigdy więcej nie wystawiajcie Maedy na prawym skrzydle. To po prostu nie działa.
Podczas gdy część fanów całkowicie bagatelizuje nadchodzący mecz w Rotterdamie: - Nie przywiązywałbym wielkiej wagi do tego spotkania. Nie możemy sobie pozwolić na kolejne kontuzje, liga jest ważniejsza.
Inni patrzą na sytuację znacznie bardziej pesymistycznie: - Feyenoord był słaby, ale i tak nas zmiażdżą - pisze jeden z nich. Ktoś inny dodaje: - W tej chwili nie mam pewności, że potrafilibyśmy wygrać nawet z 80% drużyn z Ligi Konferencji.
Mimo dominującego pesymizmu, pojawiają się również optymistyczne głosy. Jeden z kibiców przewiduje sensację w Rotterdamie: - Rozegramy ich! Ludzie boją się, bo słyszą nazwę Feyenoord. A oni są gorsi niż zespół, który pokonał nas w Lidze Mistrzów. Mogą wygrać tylko wtedy, jeśli na ostatnią chwilę zatrudnią nowego trenera i skorzystają z efektu nowej miotły.
Niektórzy kibice wybiegają myślami dalej, analizując całą fazę ligową. Według nich Celtic potrzebuje jeszcze dwóch zwycięstw, by myśleć o awansie, jednak obecna sytuacja nie daje ku temu większych podstaw. - Feyenoord jest drugi w Eredivisie i jest bez formy, ale gdybyśmy sami nie byli w tak fatalnym stanie, widziałbym dla nas realne szanse. Teraz naprawdę nie wiem, czego się spodziewać.
Panują też powszechne obawy dotyczące ofensywy Celticu: - St. Mirren miał lepsze sytuacje od nas. Każda dobra drużyna strzeliłaby nam kilka goli. Oddaliśmy dwa celne strzały w całym meczu. Co tydzień zadaję sobie to samo pytanie: skąd mają brać się nasze bramki?
Komentarze (0)