Feyenoord musiał ciężko walczyć o zwycięstwo, ale wyjechał z Marsylii z remisem 0-0 i biletem do finału Ligi Konferencji. Wielu kibiców walczyło z nerwami podczas meczu, co z pewnością dotyczyło też Guusa Tila.
- Zwłaszcza ostatnie minuty były bardzo zacięte. Widziałem, że Lutsharel biegnie do przodu, pomyślałem: ooo...Na szczęście sędzia wskazał na korner, ale już nie pozwolił na jego wykonanie. Mogli przecież jeszcze coś wcisnąć z niego... Jezu, co za gra - powiedział po meczu Til.
- W drugiej połowie przede wszystkim dobrze broniliśmy. Nasz duet środkowych przechwycił wiele piłek. Nie przypominam sobie, żeby Marsylia miała jakąś większą okazję. My skupiliśmy się na kontrach. Ale jakie to ma znaczenie? Udało się.
Na koniec Til krótko omówił atmosferę panującą w Marsylii. - Stadion był fantastyczny. Kibice są tutaj szaleni. Ale nasi kibice też byli fantastyczni. Dwa kluby z takim zapleczem kibicowskim, coś niesamowitego.
Komentarze (0)