W imieniu Feyenoord TV, Jan Dirk Stouten przyjmuje co tydzień w Studio Feyenoord zawodnika lub kogoś innego z kadry Feyenoordu. Teraz gościem był obrońca Gernot Trauner. Austriak przyszedł latem z LASK Linz i póki co może mówić o bardzo dobrym sezonie w nowych barwach.
Stouten pyta, jak Trauner określiłby siebie jako obrońcę. - Zawsze staram się grać fair. Na początku myśleli, że jestem prawdziwym niszczycielem, ale ja jestem inny. Staram się czytać grę i bardzo lubię fizyczne pojedynki - mówi obrońca.
Trauner jest bardzo lubiany przez kibiców. - Myślę, że doceniają to, że w meczach daję z siebie wszystko. A w tym na pewno zasługa jego brata, z którym kiedyś trenował. - To bardzo mi pomogło, jest dużo silniejszy fizycznie.
Jeśli chodzi o sam futbol, Gernot od najmłodszych lat był związany dyscypliną. - W pewnym momencie zauważasz, że jesteś o wiele lepszy od reszty. Ale zawsze są jakieś wątpliwości. Widzisz wielkich graczy w telewizji i myślisz, że to zupełnie inni ludzie, ale podczas meczów w Lidze Europy przekonałem się, że mogę dojść do tego poziomu.
Po transferze, Trauner był pod wrażeniem klubu i miasta. - Pierwsze wrażenia były dobre. Szybko przekonałem się, że wszyscy ludzie w Rotterdamie mają wiele wspólnego z klubem, co jest bardzo wyjątkowe.
Sam stadion też wywarł na nim ogromne wrażenie. - Nie każdy potrafi grać na takim stadionie, z takimi kibicami. To jest magiczne.
Poza boiskiem obrońca spędza czas głównie ze swoimi dziećmi. - Uwielbiamy jeździć na rowerze i chodzić na place zabaw. Wiedzą, że gram dla Feyenoordu i uwielbiają piosenki klubu, zwłaszcza 'Super Feyenoord'.
W niedzielę piłkarze mogą liczyć na wsparcie pełnego stadionu. - To dla nas bardzo ważne. Potrafią nam pomóc w trudnych meczach. Bardzo się cieszymy, że wracają.
Obrońca jest zadowolony z dotychczasowego sezonu, ale mecz z Twente w pucharze to największy minus dla Austriaka. - To nie powinno się wydarzyć.
Na koniec obrońca uważa, że Rotterdamczycy są w dobrej sytuacji. - Musimy pokazać, że jesteśmy gotowi do rywalizacji z Ajaksem i PSV.
Komentarze (0)