Feyenoord może odetchnąć z ulgą – Ayase Ueda jest gotowy do gry. Japoński napastnik, który w czwartkowym meczu Ligi Europy przeciwko Panathinaikosowi opuścił boisko z wyraźnym grymasem bólu, według Robina van Persiego nie doznał poważnego urazu. Szkoleniowiec jasno dał do zrozumienia, że jego najlepszy strzelec będzie dostępny na niedzielny hit z PSV Eindhoven.
- Van Persie był w tej kwestii bardzo jednoznaczny – Ueda może zagrać w niedzielę - powiedział dziennikarz Dennis Kranenburg w podcaście De Verlenging. - Ueda to twardziel. Schodził z boiska lekko utykając, widać było, że coś mu dokucza, dotykał nogi i sprawdzał, czy wszystko w porządku. Ale moment jego zmiany był rozsądny – przy stanie 2:1 nie był już w stanie wracać do obrony. Van Persie potwierdził jednak, że z jego zdrowiem jest wszystko dobrze.
W jego miejsce na boisku pojawił się Cyle Larin, który szybko zaznaczył swoją obecność. - Nie wiem dokładnie, co zrobił, ale miał trochę szczęścia – piłka odbiła się od jego własnej nogi i wpadła do siatki. Dla niego świetna sprawa - dodał Kranenburg.
Jego redakcyjny kolega Dennis van Eersel uzupełnił: - Dla Feyenoordu to duży plus, że ma Larina do dyspozycji. W swoich dotychczasowych wejściach z ławki od razu robił różnicę. Widać, że wchodzi ktoś, z kim obrońcy muszą się liczyć. Napastnik musi budzić respekt – a Larin ma ku temu predyspozycje. Jest silny, ma dobrą postawę fizyczną. Sam przyznał, że nie jest jeszcze w pełni formy, ale kiedy dojdzie do siebie, Feyenoord zyska naprawdę solidnego, dodatkowego napastnika.
Hadj Moussa i Tengstedt – różne historie
Niepewna pozostaje sytuacja Anisa Hadj Mousy, który po końcowym gwizdku w meczu z Panathinaikosem leżał na murawie, trzymając się za bolącą pachwinę. - Przy takiej liczbie dryblingów i pojedynków, jaką on podejmuje, kontuzje są praktycznie nieuniknione - zauważył dziennikarz Martijn Krabbendam.
- Otrzymuje sporo krytyki – i to jest ciekawe, bo mimo wszystko to zawodnik, który potrafi przesądzić o losach meczu. Dla takich piłkarzy kibice przychodzą na stadion. Zdarza mu się zapomnieć o obowiązkach defensywnych, ale właśnie w tym tkwi dylemat trenera: ryzykujesz, bo kilka minut później to właśnie on potrafi stworzyć coś z niczego.
Znacznie gorsze wieści otrzymał natomiast Casper Tengstedt. Duńczyk spadł w klubowej hierarchii napastników na trzecie miejsce. Krabbendam w podcaście Dick voor Mekaar stwierdził krótko: - Na ten moment tak – Tengstedt jest numerem trzy. Nawet w meczu z Heraclesem to Larin otrzymał szansę przed nim. Kiedy Larin wchodzi na boisko, coś zaczyna się dziać. Patrząc na obecną sytuację, można wręcz powiedzieć, że pieniądze wydane na Tengstedta mogły zostać w klubowej kasie. W piłce czasem dzieją się rzeczy, których po prostu nie da się przewidzieć.
Komentarze (0)