Feyenoord wciąż utrzymuje pozycję niepokonanego lidera Eredivisie. Rotterdamska drużyna odniosła kolejne zwycięstwo – tym razem na wyjeździe z FC Groningen 0:1 – i dzięki temu trener Robin van Persie może mówić o znakomitym początku sezonu. Jednym z głównych bohaterów tej passy jest Ayase Ueda. Japoński napastnik ma już na koncie 6 bramek w 7 ligowych występach. O jego formie oraz o pracy szkoleniowca szerzej opowiadał w programie VI ZSM redaktor naczelny „Voetbal International”, Pieter Zwart.
W starciu z Groningen to właśnie Ueda tuż po przerwie zapewnił swojej drużynie prowadzenie, które okazało się decydujące. Jak zauważył Zwart, Feyenoord umiejętnie dostosował się do przebiegu meczu. – Od kiedy Van Persie prowadzi tę drużynę, coraz częściej widać podobny schemat: objęcie prowadzenia, a potem bardziej wyrachowana gra, by dowieźć wynik do końca. A jednocześnie wciąż jest miejsce na efektowne akcje i kombinacyjne bramki. To naprawdę kompletny zespół: potrafi dominować w posiadaniu, ale też rozstrzygać mecze w bardziej pragmatyczny sposób.
Według Zwarta widać wyraźny rozwój warsztatu Van Persiego. Dotyczy to choćby sposobu wywierania presji na rywalu. – Przez długi czas stosował właściwie tylko jeden wariant pressingu, ale teraz coraz częściej od niego odchodzi. Dzięki temu Feyenoord może elastycznie dostosowywać się do przeciwnika – czasem atakuje skrzydłami, czasem wysuwa dodatkowego pomocnika, a innym razem kontroler gry zostaje z tyłu. W tym sezonie już kilkakrotnie widziałem, jak drużyna zmieniała pressing w trakcie meczu.
Nie bez znaczenia jest wkład asystentów – Etiënne Reijnena i René Hake. To jednak przede wszystkim dowód na rozwój samego Van Persiego. – Kiedy pracował w Heerenveen, rzadko reagował na wydarzenia boiskowe. Teraz potrafi w trakcie meczu szybko coś zmienić, nawet podczas przerwy spowodowanej kontuzją. Dla kibiców Feyenoordu to bardzo pozytywny sygnał – trener naprawdę uczy się czytać grę.
Szczególne pochwały zebrał Ueda, który znów rozstrzygnął spotkanie. – Wielu ludzi w Holandii zdążyło go już skreślić, a on po raz kolejny udowodnił, że potrafi strzelać ważne bramki. W porównaniu z Casperem Tengstedtem, który dostał szansę w środku tygodnia, różnica była kolosalna. Dziś nie ma wątpliwości, że Ueda to numer jeden w ataku Feyenoordu. Ma też realne szanse, by zostać królem strzelców Eredivisie. Jeśli dostaje miejsce w wyjściowym składzie, trafia niemal w każdym meczu.
Zwart zwrócił uwagę na ciekawą prawidłowość – Japończyk wypada znacznie lepiej jako podstawowy zawodnik niż w roli rezerwowego. – Są napastnicy, którzy potrafią wejść z ławki i odmienić mecz, ale Ueda nigdy się w tej roli nie sprawdzał. Kiedy jednak dostaje kilka spotkań z rzędu w podstawie, regularnie zdobywa gole. Tak było w Belgii, tak jest i tutaj.
W Groningen Ueda ponownie pokazał pełnię swoich umiejętności. Jeszcze przed przerwą przeprowadził efektowną akcję, kiedy w doskonały sposób wykorzystał przyjęcie piłki, od razu mijając obrońcę i oddając groźny strzał. – To właśnie typowe zagrania klasowego napastnika – podkreśla Zwart. – Również przy bramce świetnie zachował się w polu karnym, zaskakując Diesa Janse ruchem bez piłki. On nieustannie czai się na takie momenty, a w polu karnym jest zabójczo skuteczny. Dlatego odgrywa dla Feyenoordu tak istotną rolę.
Komentarze (0)