Ayase Ueda stał się dokładnie takim napastnikiem, jakiego Feyenoord widział w nim w momencie sprowadzenia go latem 2023 roku. Po dwóch trudnych sezonach okraszonych kontuzjami, wchodzeniem z ławki oraz krytyki, japoński snajper w obecnych rozgrywkach jest w znakomitej dyspozycji. Jedenaście goli w dziewięciu ligowych spotkaniach sprawia, że należy dziś do kluczowych postaci ofensywy prowadzonej przez Robina van Persiego.
Swoją aktualną formę Ueda zawdzięcza cierpliwości, konsekwencji oraz pracy nad sobą. – Teraz czuję naprawdę duże zaufanie. Przez dwa lata pracowałem na to bez przerwy. Stałem się stabilniejszy, zarówno jako zawodnik, jak i człowiek. Dopiero teraz widać efekty – przyznaje w rozmowie z ESPN. W 81 występach dla Feyenoordu strzelił łącznie 25 bramek, ale blisko połowę z nich zdobył dopiero w tym sezonie. Piłkarz, który nie tak dawno bywał określany mianem drogiej pomyłki za osiem milionów euro, dziś niemal co tydzień udowadnia, dlaczego klub z Rotterdamu tak mocno na niego postawił.
Trudny początek i samotność
Początki w Rotterdamie były dla reprezentanta Japonii wyjątkowo wymagające. Po transferze z Cercle Brugge Ueda musiał rywalizować z Santiago Giménezem, który wówczas był jeszcze w klubie i pełnił rolę niekwestionowanego numeru jeden. – Naprawdę było ciężko. Do tego doszły kontuzje oraz świadomość, że nie jestem pierwszym wyborem – wspomina. Dodatkowym obciążeniem była bariera językowa i związane z nią poczucie izolacji. – Często czułem się samotny. Ale skupiłem się na pracy nad sobą. Nie poddałem się i dziś wszystko zaczyna się układać.
Jednym z najważniejszych czynników odbudowy Japończyka okazała się współpraca z nowym trenerem, legendarnym napastnikiem – Robinem van Persiem. Szkoleniowiec przykłada dużą wagę do relacji z zawodnikami, co Ueda otwarcie docenia. – Van Persie ma ogromny szacunek do każdego z nas. Poświęca nam swój czas i uwagę. To, w jaki sposób traktuje drużynę, pomaga nam osiągać te wyniki. Dla mnie, jako dla napastnika, jego rola w tym sezonie jest szczególnie ważna.
Dziś Ueda czuje się w Rotterdamie jak u siebie. – Jestem tu naprawdę szczęśliwy. Życie w mieście jest spokojne, bez presji. W Brugii brakowało mi japońskich sklepów i smaku domu, tutaj jest to na wyciągnięcie ręki. Moje codzienne życie stało się po prostu łatwiejsze, a japońskie jedzenie w Holandii jest naprawdę dobre. Moje cele? Być zdrowym, zostać mistrzem z Feyenoordem i zagrać na mistrzostwach świata z Japonią.
Komentarze (0)