Luciano Valente został nominowany do nagrody Groninger Sporttalent van het Jaar, przyznawanej najbardziej obiecującym talentom sportowym z prowincji Groningen. Jak informuje RTV Noord, organizatorzy wyróżnienia widzą w pomocniku Feyenoordu jednego z najbardziej perspektywicznych zawodników młodego pokolenia. Nominacja przychodzi w momencie, w którym Valente dynamicznie rozwija się zarówno sportowo, jak i prywatnie, odkąd latem przeniósł się do Rotterdamu.
Zawodnik nie ukrywa, że docenienie wiele dla niego znaczy. – Cieszę się i naprawdę czuję się wyróżniony tą nominacją. To bardzo miłe, budujące rzeczy – podkreśla. Przeprowadzka z FC Groningen do dużego miasta była jednak dla niego dużym wyzwaniem, bo po raz pierwszy zamieszkał samodzielnie. – Życie w dużej aglomeracji to zupełnie coś innego niż u rodziców w Zuidlaren. Trochę się tego obawiałem, ale muszę przyznać, że wszystko przebiegło lepiej, niż się spodziewałem – mówi.
Valente zauważa również, że samodzielne życie pomaga mu utrzymać równowagę pomiędzy wymagającymi treningami, meczami i rosnącą uwagą mediów. – Harmonogram jest intensywny, wokół jest mnóstwo bodźców i oczekiwań. Ale uczę się nad tym panować. Najważniejsze, że konsekwentnie trzymam się swoich celów – i jak na razie to działa.
Choć zawodnik szybko wpasował się w zespół Feyenoordu, nie ukrywa, że tempo, w jakim idzie do przodu, czasami zaskakuje nawet jego samego. Bez większych problemów wszedł na poziom gry oczekiwany w Rotterdamie, a później udowodnił, że poradzi sobie także w reprezentacji. – Zawsze byłem kimś, kto chce wyciągać z siebie maksimum i rzucać sobie coraz trudniejsze wyzwania. Na razie stawiam kolejne kroki, mniejsze i większe, ale każdy prowadzi mnie do przodu. Oczywiście zdarzają się przeszkody, lecz coraz lepiej uczę się je omijać albo pokonywać – tłumaczy.
Jego debiut w Oranje wywołał pytania o szanse na wyjazd na przyszłoroczne mistrzostwa świata. Valente stąpa jednak po ziemi. – To coś, o czym marzyłem od dziecka, ale nie chcę się zbyt mocno nakręcać. O powołaniu do reprezentacji też nie myślałem – przyszło samo, bo dobrze grałem – podkreśla.
Po zgrupowaniu pomocnik wrócił do Rotterdamu z pozytywną oceną od selekcjonera. – Powiedział, że zaprezentowałem się bardzo dobrze. To ważny sygnał. Jeśli utrzymam ten rozwój, wierzę, że mundial również stanie się realny.
Życie prywatne: chaos, presja i nowe otoczenie
Także poza boiskiem Valente coraz pewniej odnajduje się w Rotterdamie. Niedawno wprowadził się do nowego domu, a jego życie prywatne – jak to bywa przy młodych, medialnych sportowcach – zaczęło przyciągać uwagę portali plotkarskich. Sugerowano, że może mieć nową partnerkę, opierając się na jego aktywności w mediach społecznościowych.
– Naprawdę? To chyba powinienem skasować Instagram z telefonu – żartuje. – Ale spokojnie, nadal jestem singlem.
Mimo presji i coraz większej popularności Valente podkreśla, że czuje się szczęśliwy i spełniony. – Czasem to naprawdę niezły chaos, tyle rzeczy naraz na ciebie spada. Ale jestem tu niezwykle szczęśliwy. Jasne, w Groningen też mówiliśmy o presji, ale to, co dzieje się tutaj, to już zupełnie inny poziom – wyjaśnia.
Komentarze (0)