Luciano Valente rozegrał w niedzielne popołudnie swój pierwszy mecz na Euroborg nie jako piłkarz Groningen. Powrót był dla pomocnika wyjątkowym i pełnym emocji przeżyciem.
– To naprawdę niezwykłe uczucie, że mogę dziś tutaj zagrać – powiedział Valente w rozmowie z ESPN. – Człowiek nieświadomie buduje w sobie pewne napięcie. Normalnie nie zdarza mi się być zdenerwowanym przed spotkaniem, ale dziś po raz pierwszy poczułem zupełnie inny rodzaj nerwów. To dziwne doświadczenie – szatnia znajduje się po przeciwnej stronie, rozgrzewka przebiega po drugiej stronie boiska. To sprawiło, że był to dla mnie osobiście trudny mecz, ale również wymagający dla całej drużyny. Groningen jest w dobrej formie, więc te trzy punkty mają ogromne znaczenie. Myślę, że niewiele zespołów będzie w stanie tutaj zwyciężyć.
Pomocnik podkreślał, że starał się podejść do spotkania w możliwie najprostszy sposób. – W takich meczach trzeba grać prosto, bez zbędnych komplikacji. Chcesz się pokazać z dobrej strony przeciwko swojemu byłemu klubowi, ale nie można przesadzać. W pierwszej połowie wszystko układało się dobrze, natomiast po przerwie zdarzyło mi się kilka momentów, w których podejmowałem złe decyzje przy piłce.
Według Valente kluczowym elementem rywalizacji była ogromna intensywność. – Groningen ma zespół dobrze zorganizowany, nie pozwalają przeciwnikom na wiele. My również staraliśmy się nie dawać im przestrzeni. Wiadomo było, że nie padnie tu wiele bramek – to dało się przewidzieć. Tempo spotkania było jednak niesamowicie wysokie. Oczywiście, najbardziej cieszy nas zwycięstwo po efektownej grze, ale dziś stworzyliśmy za mało klarownych okazji. W takich sytuacjach najważniejsze jest dowieźć trzy punkty do końca, i właśnie to zrobiliśmy.
Zawodnik Feyenoordu zauważył również, jak trudne warunki narzucił jego były zespół. – To był naprawdę wymagający mecz. W Groningen gra wielu młodych piłkarzy, którzy przez pełne 90 minut biegają na najwyższych obrotach. My musieliśmy się do tego dostosować i udało nam się. W końcówce pojawiło się zmęczenie, ale to naturalne przy takim tempie gry. Teraz najważniejsze jest szybkie zregenerowanie sił i przygotowanie się do czwartkowego spotkania.
Po ostatnim gwizdku Valente nie zapomniał również o swoich dawnych kolegach z drużyny. – Poprosiłem kierownika ds. sprzętu o przygotowanie piętnastu koszulek. Wybiorę kilku chłopaków i im je podaruję. Byłem na to przygotowany. Oni też obiecali, że dostanę od nich pamiątki, więc każdy z nas będzie miał coś wyjątkowego na później.
Komentarze (0)