Feyenoord Rotterdam w poprzedni weekend nie wywalczył co prawda tytułu, ale wicemistrzostwo i możliwość gry w kwalifikacjach Ligi Mistrzów uważane jest za koniec chudych lat w Rotterdamie. Za Zbawicieli Feyenoordu uznaje się Martina van Geela i Ronalda Koemana. Ten status przekłada się też na dziwne sytuacje, z jakimi spotyka się Van Geel w życiu codziennym.
Ostatnio poszedł kupić książkę dla córki. Szedł przez most i cieszył się panoramą miasta, gdy nagle jego myśli stłumiło głośne trąbienie: kierowcy zauważyli go. Każdy otwierał okna i unosił kciuk w górę. Dyrektor został powitany, po czym odjechali.
- Jestem pewien, że spośród wszystkich klubów w Holandii, Feyenoord jest najgłębiej zakorzeniony w sercach ludzi. Oczywiście schlebia mi to, ale uważam, że to komplement dla całego zarządu. Nie mogę nic podkreślić, wystarczy, że wszyscy współdziałamy – powiedział Van Geel.
Komentarze (1)
Eli
Najlepszy przyklad ze to prawda? Pamiętny mecz z PSV, mijają 3 dni i pełne Kuip...
Ostatnie wydarzenia po wicemistrzostwie,
Komplety na trybunach i wyjazdach na KAŻDYM meczu,
to się szanuje,to się liczy, to jest super sprawa i czuję się zajebiście być tego częścią.