Robin van Persie po porażce z Ajaksem podkreślał, że krytyki nie odbiera osobiście. Jak przyznaje Willem van Hanegem, ta deklaracja nieco zmniejszyła jego irytację - na tym jednak praktycznie się skończyło. Legendarny były piłkarz Feyenoordu w swoim felietonie na łamach Algemeen Dagblad stawia ostre tezy i bez pardonu ocenia zarówno słowa, jak i pomeczowe wystąpienie trenera po kolejnym rozczarowującym Klasyku.
– Robin van Persie powiedział, że nie bierze krytyki do siebie i to sprawiło, że był mniej zirytowany. I rzeczywiście: to nigdy nie jest osobiste, więc w tym akurat ma rację – zaczyna Van Hanegem. – Była to zresztą jego najlepsza wypowiedź po meczu z Ajaksem, bo później słyszałem już głównie rzeczy, przy których miałem wrażenie, że Robin czasem uważa nas wszystkich za kompletnych idiotów.
Van Hanegem zupełnie nie kupuje pozytywnej narracji wokół gry Feyenoordu ani rzekomej „reakcji zespołu” po wcześniejszej porażce z FCSB.
– Słyszałem, że sposób pracy był dobry, styl gry poprawny, a drużyna świetnie zareagowała po wyjazdowym meczu z FCSB. Sam wynik 4:3 był już przecież nieprawdopodobny, zostawmy to. Ale czy przeciwko Ajaksowi zobaczyłem Feyenoord, który zdemolował wszystko i wszystkich, i w ten sposób odkupił tamten kompromitujący wynik? Absolutnie nie – podkreśla.
Były pomocnik nie zostawia też suchej nitki na argumentach dotyczących ofensywy i rzekomej przewagi w sytuacjach bramkowych.
– Oczywiście, Feyenoord próbuje atakować, ale co z tego właściwie wynika? Van Persie naliczył wiele okazji, ale być może akurat wtedy byłem w kuchni. Tak, Ueda wyszedł sam na sam z bramkarzem. Tak, Smal raz strzelił minimalnie obok. Tyle że Ajax też stworzył mnóstwo szans – zauważa. – A taki Sean Steur? Ciekawy piłkarz, zaprezentował się solidnie. I właśnie to powinno być wizytówką Ajaksu: szkolenie talentów i dawanie im realnych szans w pierwszym zespole.
Van Hanegem jednoznacznie odnosi się także do brutalnego faulu Youriego Regeera na Luciano Valente. – Youri Regeer, który przecież nie jest wielkim talentem, dopuścił się ostrego, niepotrzebnego faulu na Luciano Valente. Obawiam się, że zabraknie go w pucharowym meczu z Heerenveen – stwierdza.
Jednocześnie nie chce słyszeć żadnych usprawiedliwień dla Feyenoordu. – To oczywiście osłabienie, ale w ten lament ludzi, którzy uważają, że trzeba wymyślać wymówki dla Van Persiego, ja nie zamierzam się wpisywać.
Zdaniem Van Hanegema Feyenoord w Amsterdamie wystąpił niemal w najmocniejszym możliwym składzie. – Wyjściowa jedenastka Feyenoordu była praktycznie najsilniejsza, jaką ten zespół może obecnie wystawić, z wyjątkiem Givairo Reada. Cała reszta nazwisk, które są dziś przywoływane jako wielkie nieobecności, albo w ogóle nie grała, albo wypada z gry już od tak dawna, że trudno traktować to poważnie – ocenia.
Przy okazji były kapitan Feyenoordu przechodzi do indywidualnych ocen zawodników. – Sem Steijn też był przecież rezerwowym, prawda? A kiedy grał, ludzie i tak byli niezadowoleni – przypomina. Po czym dodaje bez ogródek: – Oussama Targhalline, zanim poprosi o piłkę albo ją dostanie, mógłby chociaż raz rozejrzeć się, ile ma czasu. Anis Hadj Moussa jest kapitanem Feyenoordu, a mimo to wnosi zdecydowanie za mało. Gijs Smal był, jest i pozostanie piłkarzem co najwyżej solidnym, ale nie z czołówki ligi. Bart Nieuwkoop ciągle jest kontuzjowany. A Timon Wellenreuther naprawdę powinien się zastanowić, czy strzałów Klaassena i Mokio nie dało się po prostu obronić.
W podsumowaniu Van Hanegem nie pozostawia miejsca na półśrodki ani łagodną interpretację sytuacji. – Jeśli tak wielu piłkarzom jednocześnie coś nie wychodzi, trener nigdy nie powinien mówić o „dobrym meczu” ani o „właściwej reakcji” po porażce z FCSB – stwierdza stanowczo.
Szczególnie niepokoi go obecna postawa zespołu. – Akceptowanie porażek przy jednoczesnym samozadowoleniu to mentalność charakterystyczna dla zespołów spoza ścisłej czołówki, albo nawet czegoś jeszcze gorszego. Kto ustawia poprzeczkę tak nisko, że można ją bez wysiłku przekroczyć, nigdy nie stanie się lepszy. A to będzie konieczne, bo nagle znów trzeba walczyć o drugie miejsce w Eredivisie. I być może właśnie to jest dla Feyenoordu oraz Van Persiego najbardziej bolesnym wnioskiem – kończy Van Hanegem.
Komentarze (0)