Willem van Hanegem po raz kolejny ostro skrytykował obecną sytuację w Feyenoordzie w swojej stałej kolumnie na łamach Algemeen Dagblad. Pretekstem do tych uwag jest zbliżająca się ewaluacja pierwszej części sezonu, którą trener Robin van Persie ma przeprowadzić wspólnie z dyrektorem Dennisem te Kloese oraz członkami rady nadzorczej – Sjaakiem Troostem i Toonem van Bodegomem.
Były pomocnik Feyenoordu z wyraźnym sceptycyzmem odnosi się do pozytywnych sygnałów, jakie sam Van Persie wysyła w kontekście własnej pracy. Trener podkreśla bowiem, że w wielu aspektach widzi powody do zadowolenia.
– Robin van Persie będzie oceniał pierwszą połowę sezonu razem z dyrektorem Dennisem te Kloese oraz komisarzami Sjaakiem Troostem i Toonem van Bodegomem, ale sam już teraz ma dobre odczucia co do wielu spraw. Jedynie wyniki nie dają mu pełnej satysfakcji. Ale według Van Persiego liczy się coś więcej – pisze Van Hanegem.
Legenda klubu z Rotterdamu zastanawia się jednak, czy taki optymizm podzielają również pozostali uczestnicy rozmów.
– Jestem bardzo ciekaw, czy cała ta trójka myśli podobnie. To byłby cud, bo znam wielu ludzi związanych z Feyenoordem i nikt nie ma dobrego przeczucia wobec drużyny, w którą zainwestowano tak dużo pieniędzy, która miała być wystarczająco mocna, by walczyć o mistrzostwo, a wygrała zaledwie trzy z ostatnich dwunastu spotkań – zaznacza.
Van Hanegem zwraca też uwagę, że zbyt wczesne zadowolenie może w dalszej części sezonu okazać się niebezpieczne.
– Jeśli osoby odpowiedzialne za politykę klubu są teraz usatysfakcjonowane, to co powiedzą za trzy miesiące, jeśli nie nastąpi poprawa? Nagle okaże się, że jednak są niezadowolone? Van Persie przyznaje, że wyniki nie są dobre, ale jednocześnie podkreśla jakość pracy i styl gry. A to, jego zdaniem, funkcjonuje znakomicie. Nie zmyślam – podkreśla felietonista.
Były reprezentant Holandii zupełnie nie identyfikuje się z taką oceną i określa grę Feyenoordu jako zdecydowanie poniżej oczekiwań. Przy okazji przypomina również wcześniejsze decyzje personalne w klubie.
– Ja widzę grę na żałosnym poziomie, i to nie tylko w meczu z Twente. Sjaak Troost chciał zresztą kiedyś postawić na Dirka Kuyta w roli pierwszego trenera. Ten jest obecnie czternasty w Eerste Divisie. Dlatego nie spodziewam się po tej ewaluacji zbyt wiele – stwierdza Van Hanegem.
Na zakończenie 81-latek odnosi się także do czerwonej kartki, jaką w spotkaniu z FC Twente obejrzał Luciano Valente. Choć uznaje decyzję sędziego za słuszną, stara się jednocześnie zrozumieć emocje zawodnika.
– Czerwona kartka dla Luciano Valente była oczywiście zasłużona, ale też zrozumiała. Gdy sam się rozwijasz i widzisz wokół siebie jedynie nieudolność, czasem masz ochotę komuś przyłożyć. Ja też bym tak zrobił. To nie było mądre, ale rozumiem jego reakcję. I nie zrujnował przecież kariery żadnego piłkarza FC Twente – podsumowuje.
Komentarze (0)