Willem van Hanegem coraz mniej wierzy w kolejny europejski sukces Feyenoordu. Były znakomity pomocnik i legenda klubu przez cały sezon podchodził do występów drużyny z optymizmem, zwłaszcza przed kluczowymi meczami w Lidze Mistrzów. W przeszłości niejednokrotnie przekonywał, że Feyenoord stać na sprawienie niespodzianki w starciach z takimi ekipami jak Bayern Monachium, Manchester City, SL Benfica czy AC Milan. Teraz jednak przyznaje, że nadszedł moment, by spojrzeć na sytuację bardziej realistycznie.
— Europejski sen się skończył — stwierdził Van Hanegem w podcaście Algemeen Dagblad. — Mógłbym teraz powiedzieć: „Nie, nadal będziemy wygrywać”, ale to nie miałoby sensu. Wcześniej wielokrotnie przewidywałem, że drużyna poradzi sobie w trudnych meczach, i rzeczywiście często tak było. Ale tym razem jest inaczej. Trzeba umieć spojrzeć prawdzie w oczy, bo inaczej ludzie pomyślą, że bujam w obłokach. A przecież nie o to chodzi — dodał z uśmiechem.
Problemy kadrowe i brak stabilności
Jednym z powodów, dla których Van Hanegem nie wierzy w dalszy sukces Feyenoordu, są kontuzje oraz nierówna forma zespołu. — W tej drużynie nie widzę obecnie stabilności. Oczywiście, nie można oczekiwać, że w każdym meczu będą grać koncertowo, ale w spotkaniu z Interem zaprezentowali się wyjątkowo słabo. To mnie zaskoczyło. Paixão, który w poprzednich meczach był w świetnej dyspozycji, nagle musiał grać na środku i kompletnie zniknął. Praktycznie nie uczestniczył w grze, był niewidoczny. Gdybym to ja decydował, wystawiłbym go na jego nominalnej pozycji — skomentował były trener Feyenoordu.
Wspomnienia z Ligi Mistrzów
Pomimo rozczarowania obecnym sezonem, Van Hanegem docenia pewne momenty z europejskiej kampanii Feyenoordu. — Ileż to razy myśleliśmy: „Może się uda, może przeciwko tym wielkim drużynom zagrają bez kompleksów”. I wtedy jechali tam i rzeczywiście wygrywali. To było niesamowite. Remis 3:3 z Manchesterem City był czymś wyjątkowym, podobnie jak zwycięstwo nad Bayernem Monachium. Te chwile zapadają w pamięć. Nie usłyszysz ode mnie narzekań na Ligę Mistrzów, ale jeśli chodzi o Eredivisie... cóż, to już inna historia — powiedział z goryczą.
Brak motywacji w lidze
Van Hanegem ma mieszane uczucia co do występów Feyenoordu na krajowym podwórku. Nie potrafi zrozumieć, dlaczego drużynie tak trudno przychodzi rywalizacja z zespołami teoretycznie słabszymi, jak NAC Breda czy NEC Nijmegen. — Często mam wrażenie, że w tych meczach brakuje im determinacji. Grają, jakby byli pewni wygranej, jakby uważali, że przeciwnik położy się przed nimi na boisku. A tak to nie działa. Trzeba walczyć, mieć świadomość, że jeśli nie dasz z siebie wszystkiego, to nie wygrasz. Feyenoordowi brakuje tej mentalności. No ale, do cholery, weźcie się do roboty!
Komentarze (0)