Legenda Feyenoordu, Willem van Hanegem, znany z bezkompromisowych i często wyjątkowych opinii, również w najnowszym odcinku podcastu Willem & Wessel nie poszedł za powszechną falą entuzjazmu. Podkreślił, że choć wielu piłkarzy z Rotterdamu zasłużyło na pochwały, obecna narracja – jego zdaniem – zbyt mocno popada w euforię. Dotyczy to zwłaszcza Ayase Uedy, Luciano Valente oraz Oussamy Targhalline.
Zrozumiałe jest, że Ueda zebrał ogrom pochwał po swoim czteropaku w meczu z PEC Zwolle. Van Hanegem zauważa jednak, że pełnia zachwytów nie powinna przysłaniać niuansów. – Bądźmy szczerzy: jego dorobek mógł być jeszcze wyższy. Miał sytuacje, których nie wykorzystał, w tym kilka główek – powiedział. – To oczywiście świetny gracz i bardzo dobry główkujący, ale są momenty, kiedy myślę: gdyby to trafił, sytuacja w tabeli wyglądałaby dla Feyenoordu jeszcze korzystniej. Nie mówię, że od razu zostajesz mistrzem, ale pewne zespoły zostają wtedy dalej w tyle.
Van Hanegem wskazał także, skąd mogła wynikać znakomita postawa Uedy przeciwko PEC. W jego opinii poprawiło się przede wszystkim ustawienie zespołu w polu karnym. – Wcześniej wyglądało to tak, że gdy akcja szła bokiem, Ueda był jedynym zawodnikiem w polu karnym. Teraz bywało, że znajdowało się tam trzech piłkarzy. To daje znacznie więcej możliwości. Jeśli jeden nie trafi, drugi albo trzeci może jeszcze dojść do piłki.
Kolejną wyróżniającą się postacią w meczu z PEC był Luciano Valente. Van Hanegem przyznaje, że pomocnik zasługuje na poważne rozważenie jego kandydatury do kadry na mundial. – To po prostu bardzo dobry piłkarz – stwierdził. Mimo to apeluje o umiar, bo według niego zachwyty zaczynają przybierać nieco przesadną formę.
Szczególnie odniósł się do szeroko komentowanego podania Valente z końcówki pierwszej połowy, które otworzyło drogę Uedzie do świetnej okazji. – Jest dobrym zawodnikiem, więc chyba wolno mu zagrać dobrą piłkę? On przecież częściej zagrywa dobre piłki. Nie przesadzajmy. To nie jest Maradona i nigdy nim nie będzie – podkreślił.
W starciu z PEC Zwolle Oussama Targhalline po raz trzeci z rzędu znalazł się w podstawowym składzie. Choć rozgrywa solidny sezon, Van Hanegem także tutaj widzi elementy do poprawy. – On ciągle robi to samo: oddaje podanie na dwa metry i zostaje w miejscu. Przecież trzeba poszukać pozycji, ruszyć się. A on czeka, żeby dostać z powrotem, przez co drużyna od razu jest pod presją – ocenił.
Były pomocnik Feyenoordu nie ukrywa przy tym, że dużym uznaniem darzy In-Beoma Hwanga, wciąż niedostępnego z powodu kontuzji. – Gdy tylko tu przyszedł, Hwang był naprawdę znakomity – przypomniał.
W swojej poniedziałkowej kolumnie Van Hanegem stanął w obronie Quintena Timbera, a w podcaście ponownie powtórzył tę opinię. – Jeśli chce odejść, to ma do tego prawo, prawda? Dotąd grał naprawdę świetnie, aż zaczęło się to całe zamieszanie. To też na niego wpływa. A jeśli jeszcze odbiera mu się opaskę kapitańską, to on sobie myśli: „no to świetnie”. Gdyby tego nie zrobiono, sytuacja mogłaby wyglądać zupełnie inaczej.
Dlatego Van Hanegem uważa za absurdalny pomysł części kibiców, by Timber nie grał, dopóki nie podpisze nowej umowy. – Dlaczego? Przecież to nie ma żadnego sensu: sadzać jednego z twoich najlepszych zawodników tylko dlatego, że nie przedłuża kontraktu. On ma umowę i dopóki ona obowiązuje, powinien pokazywać, że jest to jego klub. I on potrafi to zrobić. Tylko nie wolno go ośmieszać – podsumował.
Komentarze (0)