Pierre van Hooijdonk śledzi rozwój Leo Sauera w Feyenoordzie z wyjątkową uwagą. Były reprezentant Holandii, który w ubiegłym sezonie pełnił rolę doradcy w NAC Breda, miał okazję współpracować z młodym słowackim skrzydłowym, który występował tam na zasadzie wypożyczenia. Według Van Hooijdonka, Sauer zrobił w Bredzie ogromny postęp – zwłaszcza pod względem fizycznym – i dziś jest gotów, by powalczyć o swoje miejsce w drużynie z De Kuip.
– Obserwuję go ze szczególnym zainteresowaniem, bo wiem, ile pracy włożył, by znaleźć się tu, gdzie jest. Potrzebuje jeszcze trochę czasu, ale jestem przekonany, że w końcu zaznaczy swoją obecność w pierwszym zespole – powiedział Van Hooijdonk w rozmowie z Voetbal International. – Dzięki regularnej grze u nas, w NAC, stał się prawdziwym mężczyzną. Te jego dryblingi? Od razu było widać, że ma talent. Ale największy progres zrobił fizycznie – kontynuuje były napastnik.
– Leo nie należy do najbardziej rozmownych. I nie musi – jego nogi mówią wszystko. Gra z odwagą, nie boi się rywalizacji. Myślę, że bez niego nie strzelilibyśmy nawet połowy goli w zeszłym sezonie. Teraz przed nim prawdziwa szansa w Feyenoordzie. I moim zdaniem ją wykorzysta – dodaje z przekonaniem legendarny Pi-Air.
Stambuł jako pole bitwy
Feyenoord już jutro zmierzy się z Fenerbahçe w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Van Hooijdonk spodziewa się zaciętej i wyrównanej rywalizacji. W środowy wieczór będzie obecny na trybunach De Kuip, a sześć dni później uda się z klubową delegacją biznesową do Stambułu.
– De Kuip to zawsze wyjątkowe miejsce, ale Şükrü Saracoğlu w Turcji ma w sobie coś szczególnego. Tam na pewno będzie się działo – mówi Van Hooijdonk. – Szczerze? Nie potrafię nic sensownego przewidzieć. Na kogo byś postawił? Ja na nikogo. Tu naprawdę wszystko się może zdarzyć.
Szczególne zainteresowanie Van Hooijdonka wzbudza postać trenera Fenerbahçe, José Mourinho.
– Teatr Mourinho zawsze mnie intrygował. Śledzę każdy mecz Fenerbahçe, oglądam w telewizji wszystkie ich spotkania z mocnymi rywalami. Mają naprawdę głośne nazwiska. A w bezpośrednich starciach z Feyenoordem to Mourinho jak dotąd był górą – zauważa. – Jestem pewien, że znów przyciągnie tłumy. Ale samą osobowością się meczów nie wygrywa – musi mieć do tego odpowiednich zawodników. A Fenerbahçe to jednak nie AS Roma.
Komentarze (0)